Potężna siła odrzuciła moją towarzyszkę.
- VAIS!
- Błyskawicznie podbiegłem do niej. Szturchnąłem ją łapą, lecz była już
nieprzytomna. Dodatkowo obcy wilk przygotowywał się do nowego ataku.
Muszę oddalić się od wadery, inaczej może oberwać jeszcze raz...
Odskoczyłem więc w bok i zacząłem biec. Moc basiora jednak mnie dopadła,
sprawiając, że nie czułem moich tylnych nóg (przez co zrobiłem całkiem
niezłego fikołka). Gdy moje zmysły wróciły do normalności, tamten wilk
był parę metrów ode mnie. Ciężko dyszał, jego oczy były czarne i wciąż
powolnym krokiem podchodził. Próbowałem uciec lub chociaż oddalić się od
niego. Użyłem swojej mocy, by zatruć mu umysł myślą ,,spokój" lub ,,sen".
O dziwo, zadziałało- jego oczy nie były już czarne, a on sam znów
bardziej przypominał zagubionego wilka. Po paru sekundach zasnął.
Pięknie, znowu zostałem sam. Mrowienie szło dalej po moim ciele, a moje
oczy same się zamykały.
< Vais? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz