10.04.2020

Od Tsumi do Vespre

Po tym jak szczeniak wybiegł na zewnątrz, wcześniej patrząc na mnie jak na kosmitę, stałam przez chwilę w milczeniu, patrząc w pustą przestrzeń przy wejściu do jaskini. Co się właściwie przed chwilą stało? Po tym otrzeźwiałam. Odwróciłam szybko głowę w stronę sierocińca, gdzie byli moi opiekunowie. Znaczy jeden, bo drugi pilnował pałacu. Dobra, walić to. Moja kondycja przez fakt, iż byłam zamrożona i dopiero od niedawna się ruszałam, była mizerna, więc wspinaczka po kamieniach mnie zmęczyła, a jeszcze musiałam poszukać tego kłębka nerwów. Zaczerpnęłam nieco letniego powietrza w swoje płuca, zamykając oczy. Gdzieś.... gdzieś w bok...? Nie... prosto. Trzymając nisko głowę, ruszyłam truchtem w las, przebiegając po kamieniach na drugą stronę rzeki, coraz bardziej oddalając się od groty pod pałacem. Jedyne z czego się cieszyłam to fakt, iż Vespre postanowił nie biec w górę na łąkę. A teraz... małe przyspieszenie. Omińmy fakt, iż jak go już wreszcie znalazłam, to łapy się pode mną uginały, a on sam dusił się z niewiadomych przyczyn, jęcząc coś nie wyraźnie. Droga powrotna była jeszcze bardziej męcząca, do tego przy rzece musiałam wołać o pomoc bo bym się jeszcze utopiła razem z moim towarem. Potem... dostałam opieprz. Od jednego opiekuna, drugiego opiekuna.... chociaż ten drugi tylko spojrzał na mnie swoim zimnym wzrokiem bez wyrazu. Potem od Rose, która beształa mnie przy tym jak próbowała pomóc Vespre, a jeszcze potem od Zahiry. W końcu, aktualnie, stałam zbita z tropu w głównym holu, zanurzając łapy w miękkim dywanie, nie wiedząc co ze sobą zrobić, podczas gdy Rose próbowała coś zrobić z Vespre, który nadal zachowywał się co najmniej dziwnie. A jego matka próbowała nie przeszkadzać. Właśnie. Próbowała. Nie czułam się komfortowo  przy innych szczeniakach. Miałam wrażenie że zaraz mnie zjedzą albo zabiją wzrokiem, dlatego przez cały czas unikałam ich spojrzeń.
- To astma - usłyszałam w końcu, w pokoju leczniczym Rose w sierocińcu, która właśnie dyskutowała z Zahirą. - Dałam mu nieco ziół na to oraz na uspokojenie i miejmy nadzieję że się poprawi. Poza tym, podejrzewam coś jeszcze, jednak z tym będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać. Na razie jest osłabiony i trzeba dać mu odpocząć. - Słuchałam tego wszystkiego w milczeniu,   po czym gdy usłyszałam kroki, odskoczyłam od drzwi, po czym schowałam się za pufą, by nie narazić się na kolejny deszcz uwag w moją stronę.

<Vespre? Nie żeby coś, ale to zaczyna przypominać ten rodzaj rp, kiedy ty się rozpisujesz, a ja tylko ,,*śpi*". Tyle że na odwrót.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz