O ludziach słyszałam wiele, jednak nigdy nie myślałam, że jakiegoś spotkam. No, myliłam się. A zaczęło się to, gdy patrzyłam jak reszta szczeniąt, wraz z Rose i Iwo idą poza sierociniec na polanę górską, by zaznać trochę witaminy D. Ignorując fakt iż będzie teraz dużo owadów i możliwość spotkania węży.... zaraz. Kiedy one w ogóle się pokazują? Nie miałam zielonego pojęcia, jednak sam zapach mieszaniny górskich kwiatów był piękny. Spojrzałam kątem oka na Rose, która rozglądała się pewnie za jakimiś ziołami, co chwila zanurzając swój pysk w trawie. Iwo w tym czasie wypełzł ze swojej bibliotecznej nory i tłumaczył szczeniakom że nie powinny się za daleko oddalać. Upatrzyłam sobie górkę
umytych i poukładanych nagrzanych kamieni, które zachęcająco wyglądały. W dodatku w zacisznym miejscu, obok wystającego z lasu drzewa. Nie patrząc na zgodę innych, potruchtałam w tamto miejsce, po czym po dwóch skokach byłam na górze. Cieplutkooo~ mogłabym zamienić się w pudding i rozpłynąć. Ta chwila jednak nie mogła trwać wiecznie, trza było iść na stronę, a potem.... potem właśnie było ciekawie. W drodze powrotnej, gdy już miałam stanąć w ciepłej plamie światła, zobaczyłam w oddali, na prawo, czerwono-bordową plamę sierści. Przekrzywiłam nieco głowę, marszcząc brwi. W jak daleki teren było określone ,,oddalanie się"? Bez zbędnego rozkminania, podreptałam w jej stronę. Lasek znajdował się poniżej łąki, do tego nieco dalej niż się spodziewałam. Zatrzymałam się, gdy rozpoznałam z bliska szczeniaka, a mój mózg usilnie próbował sobie przypomnieć jej imię. Ale, zostawiając na bok samicę. (dopiero po chwili przypomniałam sobie jej imię) gdzieś w krzakach leżała małpa. W sensie, brzydka małpa. Nie miała ani ogona, ani sierści. Była podrapana, brudna i miała na sobie jakieś łachy. Tak. To była serio brzydka małpa.
- Czy to jest człowiek? - spytałam podchodząc nie pewnie, spodziewając się, iż wadera na mnie nawrzeszczy żebym nie wtykała nosa w nie swoje sprawy. Ta jednak, spojrzała na mnie swoimi zaintrygowanymi, żółtymi oczami.
- Pierwszy raz jakiegoś widzę! - powiedziała, stojąc nad śpiącym człowiekiem - Chciałam go obwąchać, ale bałam się że się obudzi.
- Nie lepiej powiedzieć Rose że tu coś jest...? Albo chociażby mogłabym powiedzieć Arietesowi albo-
-Nie, nie! Żadnych dorosłych! Od razu by wszystko zepsuli - powiedziała zdecydowanie, przybierając inny wyraz pyska. - Zakazaliby zbliżania się i tym podobne, a ja chce się nieco o tym czymś dowiedzieć.
<Nuta? Masz swoje opo. A teraz odpisuj xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz