24.04.2020

Od Reiko c.d Exana - Szczęście w nowym domu!

Kto by pomyślał, że jedna decyzja o dołączeniu do tej watahy sprawi, że moje życie nabierze takiego obrotu. Nie spodziewałam się, że spotka mnie tu coś dobrego. Byłam pewna, iż po pewnym czasie opuszczę to miejsce, nie znalazłszy dla siebie przyszłości. Jakież zatem było moje zdziwienie i radość, gdy zobaczyłam JEGO. Osobnika płci męskiej o oczach czerwonych jak tańczące płomienie ognia, którego spojrzenie roztapiało lód i odpędzało chłód. Spojrzałam na swojego dawnego przyjaciela z uśmiechem na pyszczku, po czym bez słowa ponownie się w niego wtuliłam. Nie mogłam uwierzyć, że on tu jest — ze mną, przy mnie. Że znowu mogę go zobaczyć, poczuć jego męski zapach. Obserwować te głębokie dołeczki, jakie powstają, gdy kąciki warg podnoszą się do góry ze szczęścia, lub choćby nawet słuchać wysokich barytonów, które wydawały jego struny głosowe, ilekroć się odzywał. Tak bardzo za nim tęskniłam. Za jego czułym spojrzeniem i bezpieczeństwem, które przy nim czułam. Straciłam go na tak długo — zbyt długo.
Rozstanie było bolesne, wszak odszedł przez mojego opiekuńczego ojca, który nie uważał naszej przyjaźni za odpowiednią. Teraz gdy oboje jesteśmy pełnoletni, los ponownie postanowił nas połączyć. Uśmiechnęłam się na tę myśl, po czym spojrzałam na Exana. Dokładnie zlustrowałam go od czubka bujnej, bordowej grzywy, gdzie ostro zakończone włoski przyjemnie czesały mi sierść, aż po włochatą końcówkę ogona i z powrotem, zatrzymując się na pysku. Jego żywe jak ogień oczy, wpatrywały się we mnie intensywnie. Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższą chwilę, nim głos alfy przywrócił nas do porządku.
- No więc... Przedstawienie was uważam za zbędne, zajmijcie się obowiązkami. - z ociągnięciem odsunęłam się od swojego przyjaciela i pokłoniwszy się nieznacznie alfie, ruszyliśmy spacerkiem przed siebie.
Przyjemny wiaterek wprawił naszą sierść w ruch, opatulając nas swym chłodem. Zamknęłam na chwilę oczy, chłonąc to cudowne uczucie. Wilk obok mnie postanowił przerwać tę przyjemną ciszę między nami, liżąc mnie po pyszczku. Spojrzałam na niego z delikatnym rumieńcem, po czym znów wtuliłam się w jego sierść.
- A tak à propos, to co robiłaś po tym, jak się rozstaliśmy? - zapytał, usiadłszy na miękkiej trawie nieopodal wysokiego drzewa, którego cień, krył nasze ciała przed gorącym oddechem słońca. Skrzywiłam się nieznacznie, przypominając sobie wszystko to, co działo się po jego zniknięciu.
- Cóż...nie powiem, żebym dobrze się bawiła bez ciebie! - powiedziałam z wyczuwalnym sarkazmem, wywołując tym samym śmiech Exana. Miał przyjemny dla słuchu chichot — A tak na poważnie... - spojrzałam na czyste niebo, bez ani jednej chmurki, wzdychając ciężko. W głębi serca wiedziałam, że o to zapyta, aczkolwiek łudziłam się, iż nie będę musiała odpowiadać na to pytanie. Zważywszy jednak na naszą przyjaźń, postanowiłam opowiedzieć mu dokładnie, przez co przechodziłam. - Z całą pewnością nic nie było już takie same jak dawniej. - zaczęłam mówić nieco ściszonym głosem. Uśmiech zszedł z mojego pyszczka, a uszy same oklapły w dół. Mój przyjaciel, jakby wyczuwając moją rozterkę, przygarnął mnie do siebie, szepcząc, bym się nie śpieszyła. - Po naszym rozstaniu, mój ojciec wściekł się, że marnuje swój czas na zabawę. Całą swoją uwagę skupił tylko na mnie. Nie miałam potem nawet chwili dla siebie, że nie wspomnę o sprawach fizjologicznych, które każdy musi załatwić, jak trzeba! - warknęłam, grzebiąc jedną łapą w ziemi.- Za wszelką cenę chciał, bym jako jego córka, dała przyszłość naszej rodzinie. Bym dorosła i w przyszłości wyszła za jakiegoś alfę, łącząc tym samym dwa państwa. Sam dobrze wiesz, za kogo miałam wyjść... - Exan kiwnął głową na potwierdzenie, a w jego oczach dostrzec mogłam złość. Każdy wiedział, że nie cierpiał tego dupka, którego mój ojciec wybrał na mojego przyszłego męża. Wszak był on bezmózgim, napakowanym kreatyną palantem, który roszczył sobie do mnie prawo. Ilekroć się do mnie zbliżał, Exan zasłaniał mnie swoim ciałem, a ja, jak mała dziewczynka, wtulałam się w niego.
- Jeśli nie chcesz dalej opowiadać, to tego nie rób — szepnął mi do ucha, przywracając mnie na ziemie. Wspomnienia wciąż żywe paliły mnie od środka. Tylko on wiedział, jak do mnie dotrzeć. Jedno spojrzenie w jego oczy wystarczyło, bym się uspokoiła.
- Nie, chcę, byś wiedział. Wracając do tematu, wszystko się dla mnie skończyło. Nie mogłam już nigdzie sama wychodzić, czy spotykać się tak często ze znajomymi. Zamiast tego zamienił mi to, co kochałam, w ciężką pracę nad moją przyszłością. Miałam stać się odpowiedzialną wilczycą, by kiedyś dumnie reprezentować nasz ród. Wiesz... mój ojciec był, jest i będzie nadal potężnym władcom i choć mało kto wie o jego istnieniu, to nawet on nie jest w stanie powstrzymać wojny i kłótni między naszymi rodzinami. Jedyną opcją jest mój ślub z męskim potomkiem przeciwnej strony, która mieszkała nieopodal naszych terytoriach. Pech chciał, że doczekali się tylko syna. Gdyby urodziła im się córka, to być może któryś z moich braci, zostałby połączony, a nie ja. - Mój przyjaciel zacisnął szczękę, wbijając ostre pazury w ziemie. Spojrzałam w jego wściekłe oczy. Jego klatka piersiowa unosiła się rytmicznie, a ciało delikatnie drżało.
- Exa..
- TKNĄŁ CIĘ? - zapytał, przerywając mi w pół słowa. Szybko zrozumiałam, o co pytał i uśmiechnęłam się uspokajająco.
- Nie, nie miał prawa się do mnie zbliżyć, aż do ślubu, do którego nie doszło i nie dojdzie. - odpowiedziałam pewnym siebie głosem, po czym zbliżyłam się do niego. Wypuścił z siebie całe powietrze, po czym gestem łapy, przywołał mnie do siebie. Dosłownie rzuciłam mu się w objęcia.
- Gdybym tylko wiedział... nie pozwoliłbym na to... nie zostawiłbym Cię tam samej, a zabrał ze sobą. - zaśmiałam się serdecznie, po czym położyłam mu łapę na wargach.
- Co było, to było. Przeszłość zawsze boli, ale najważniejsze, że już nie wróci. - przekręciłam głowę na bok, zerkając na niego — Nie jestem przeznaczona temu dupkowi! - krzyknęłam głośno, zabierając łapę z warg przyjaciela, po czym zaczęłam skakać wokół Exana jak dziecko — Mój ojciec szybko się zorientował, że nie jest odpowiednim kandydatem dla mnie. Wraz z drugim alfą doszli do wniosku, że znajdą inne rozwiązanie. - Przystanęłam na chwilę, by nabrać powietrza do płuc. - Tata przeprosił mnie za to, do czego doprowadził. Zmienił się i to na lepsze. Mogłam na nowo zacząć żyć i choć wciąż byłam pod jego nadzorem, nie kontrolował mnie już. Pozwalał mi wychodzić i normalnie funkcjonować. Gdy dorosłam i wybrałam swoją ścieżkę, przyszedł do mnie i rzekł, że przyszedł czas, abym poznała nieco świata. Nie mógł mnie już niczego więcej nauczyć.
- Puścił swoją córeczkę, swoje oczko w głowie samopas?
- I tak i nie. Proponował mi kilka watah, lecz odmówiłam dołączenia. Miałam zatem ruszyć do innego królestwa, z którym mamy przyjazne stosunki. Oczywiście... po drodze zboczyłam nieco z kursu i posiedziałam także w innych sforach, które znajdowały się po drodze. Nie mogłam wszak nic na to poradzić. Taki już los samotniczki, która opuściła domowe zacisze. Nigdzie nie potrafiłam jednak zagrzać miejsca, czy odnaleźć się wśród rówieśników. Zawsze znajdowałam jakieś „ale".
- Wszędzie dobrze, ale przy mnie najlepiej? - zapytał, unosząc jedną brew do góry.
- Żebyś wiedział. - zaśmiałam się. - Mam nadzieję, że skoro już się spotkaliśmy, to będziesz mi towarzyszył nie tylko w obowiązkach i tym razem nigdzie mi nie zwiejesz? - zapytałam, zerkając z uśmiechem na niego z ukosa.

Exan? Mam nadzieję, że nie zanudziłam xD

4 komentarze: