10.04.2020

Od Ichaboda "Taktyczne jajko"

Ichabod wracał właśnie z samotnego polowania na wieczorną przekąskę (nieudanego nawiasem mówiąc), marudząc pod nosem na tego wstrętnego zająca, który nie tylko bezczelnie uciekł, ale również kopnął go w pysk na pożegnanie. Ugh, głupi szarak. Wilk oblizał obolały nos, a podczas wchodzenia do jaskini coś zwróciło jego uwagę. Cofnął się parę kroków, a jego wzrok spoczął na niewielkim, jasnym przedmiocie. Ichabod podszedł bliżej i obwąchał to dokładnie. Przedmiot po bliższym przyjrzeniu okazał się... jajkiem! Jajko to niekoniecznie było idealnie owalne - na jego powierzchni znajdowało się parę nierówności i wypustek, jednak nie to zastanawiało basiora. Jego pytanie brzmiało - skąd samotne jajko się tutaj wzięło? Nie było w pobliżu żadnego gniazda, a ptaki raczej niechętnie się zapuszczały w pobliże jego jaskini. Może... może ktoś lub coś po nie przyjdzie? W końcu raczej ktoś się powinien nim w końcu zainteresować. Basior pokręcił głową, po czym wszedł do jaskini, obiecując sobie, że przyjdzie sprawdzić, czy jajko nadal tam leży za jakiś czas, gdy zajdzie słońce. I tak jak pomyślał, tak zrobił. Po jakimś czasie wychylił łeb za wejście i sprawdził, mając cichą nadzieję, że już go tam nie będzie. Cóż, ku niezadowoleniu basiora, jajko pozostało na swoim miejscu. Czyli co teraz? Powinien się nim zająć? W końcu za jakiś czas będzie żywym stworzeniem. A może już jest? Ichabod niekoniecznie znał się na jajkach, ale jedno wiedział - przydałoby się nim zająć. Jednak wilk napotkał problem numer jeden, mianowicie - jak przetransportować coś tak delikatnego bez naruszenia? Na pewno na początek przydałoby się przygotować miejsce w środku, gdzie będzie można je łatwo położyć bez stresu o rozbicie skorupki. Przyniósł z zewnątrz do jaskini trochę mchu, trawy i liści po czym ułożył wszystko w niewielkie gniazdko przy jego posłaniu. Przyłożył nos do zielska, by chociaż trochę podgrzać nowe "legowisko" dla jaja. Teraz zaczynała się ta najgorsza część, czyli przeniesienie samego jajka w odpowiednie miejsce. Basior najdelikatniej jak umiał wziął jajko do pyska, starając się nie naruszyć jego powierzchni kłami. Powolnym, ostrożnym krokiem przeniósł je i położył na przygotowane wcześniej miejsce. Pięknie. Więc... teraz co? Co się robi z takimi jajkami? Trzeba je karmić czy coś? Może trzeba z nimi rozmawiać? I kiedy się z nich coś wykluwa? Tyle pytań. Za dużo. O wiele za dużo. Może powinien się wybrać do jakiejś Opiekunki Magicznych Zwierząt? Wiedział, że coś takiego jest w watasze, więc może powinien zasięgnąć porady u kogoś bardziej doświadczonego? Uznał jednak, że jak na razie najlepszym rozwiązaniem będzie zostanie przy jajku i ewentualne ogrzewanie go przez noc, żeby nie zmarzło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz