- Teraz będziesz się bawić w ojca, czy starszego brata? - burknęłam cicho, kontem oka dostrzegając jak Shira uśmiecha się sama do siebie. Potem, z mniejszą trudnością niż poprzednie, pękło drugie jajko. Można by powiedzieć, że przepołowiło się na pół, co było... dziwne. Ze środka wychyliła się biała, cieniowana odcieniami granatu i fioletu, głowa. Tak. Ta też została obwąchana.
- Tak szczerze, to on się chyba najlepiej zna na opiekowaniu nowo wyklutymi smokami - Powiedziała biała wadera, która przyglądała się temu całemu przedstawieniu. Zignorowałam zdezorientowane pióro, które czekało aż będzie miało co pisać. No nic, po prostu Hermes opowie co tak właściwie trzeba robić.
- Ta.... muszę przyznać ci rację - Powiedziałam zamykając na chwilę oczy, by stworzyć ziemniaczaną twarz, robiąc coś z mięśniami. - Postaraj się żeby nie spadły - spojrzałam na kremowego samca.- I nie jestem pewna czy przypadkiem nie lepiej by było gdyby były na pewniejszej powierzchni, a nie strome kamienie tworzące wodospad. Samiec spojrzał na mnie krytycznym wzrokiem. Nie musiał nic mówić. Wiedziałam co chciał powiedzieć. To ja usadowiłam te jaja wysoko i pod osłoną by nie były narażone na atak z ziemi, a z góry pod drzewem nic nie widać. Powiedzmy, że to forteca nie do zdobycia.
- Nowo narodzone smoki mogą jeść już gryzonie, czy raczej piją mleko? - usłyszałam pytanie Shiry, skierowane do Hermesa.
<Shira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz