13.04.2020

Od Nashi CD Allen

Słowa Allena mnie zaniepokoiły, ale mimo to nie zadawałam niepotrzebnych pytań i szłam razem z nim w kierunku sierocińca. Gdy Allen się zatrzymał i usiadł na ziemi, znowu doznałam uczucia strachu.
-Allen? Dobrze się czujesz? Słabo Ci? - pytałam, ale ten nie odpowiedział. Usiadłam więc przed nim i doznałam olśnienia. Pewnie martwi się o Haxa.
- Spokojnie... Wszystko będzie dobrze. Hax jest dużym i silnym jaszczurem, nic mu nie będzie. - nadal nie reagował, a jego oddech stał się szybszy i płytszy, co spowodowało u mnie nagły przyrost stresu- Hax ma ostre zęby i pazury. A jego oczy i nos niczego nie przegapią. Niedługo do nas przyjdzie. Zobaczysz...- Starałam się brzmieć przekonująco, basior jednak dalej nie reagował, a ja postanowiłam zmienić nieco strategię. Usiadłam więc tuż obok Allena i wyciągnęłam łapę z zamiarem głaskania go po plecach. Ten sposób czułości mnie uspokajał, a kto wie? Może na fioletowego basiora też to zadziała? Ostrożnie zbliżyłam łapę do pleców Allena. Gdy tylko dotknęłam jego napiętych pleców, basiora przeszedł dreszcz. Zaczęłam powoli go gładzić po plecach i cicho mówić mu do ucha:
-Hej, będzie dobrze... Jestem obok i będę tak długo, jak będzie trzeba.

Nie wiem, ile tak siedzieliśmy. Może było już po obiedzie? Trochę zgłodniałam, ale ignorowałam ten fakt najbardziej, jak potrafiłam. Oddech Allena się unormował, ale nadal siedział w tej samej pozycji. Ja natomiast, nadal gładziłam go po plecach i od czasu do czasu powtarzałam "Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Jestem tu z Tobą." nadal miałam nadzieję, że to zadziała. Do sierocińca było jeszcze daleko. Nie było szans, aby Rose usłyszała moje wołanie. Gdy by nie odległość, to prosiłabym o jakieś zioła dla Allena. Nie ryzykowałam też wołania kogokolwiek innego. Hax ostrzegł nas rykiem, a to znaczy, że działo się coś złego. Najlepiej było siedzieć najciszej, jak się dało i wracać do domu, ale nie było nawet szans, abym "odkleiła" Allena od ziemi i niosła go taki kawał. Nie jestem taka silna, a zmęczenie robi swoje. Gdy zdałam sobie sprawe, o nadchodzącym zachodzie słońca moja nadzieja zaczęła pryskać, w brzuchach zaczęło nam burczeć, a w moim sercu narastał niepokój. Przestałam powtarzać formułkę, a zamiast tego wyostrzyłam moje zmysły. Słyszałam szum wiatru. Nagle trzasła gałązka, w krzakach przed nami. Szturchnęłam Allena. Chciałam uciekać, ale nie mogłam zostawić przyjaciela... Mam nadzieję, że przyjaciela. Gdy w zaroślach pojawiły się zielone, świecące oczy nie myślałam długo i stanęłam przed Allenem. Nastroszyłam futro i cicho warczałam. Byłam w pozycji obronnej. Mogłam w każdej chwili zaatakować lub odskoczyć. Nie wiedziałam, co się stanie, ale nie opuszczę Allena. Na pewno nie w chwili, gdy mnie potrzebuje.

<Allen?>
Kto jest w krzakach? Chce nam zrobić krzywdę? Gdzie jest Hax i czy zdołasz się otrząsnąć? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz