10.04.2020

Od Lucyfera

Błękitno-biały wilk przeciągnął się oparty o gałeź niezbyt wysokiego drzewa, o na tyle rozłożystych i grubych gałęziach, że bez większego problemu mógł na nie wskoczyć i przenocować tam całą noc. Basior ziewnął rozproztowując łapy i uderzając raz ogonem w powietrzu o konar drzewa po czym zeskoczył z niego bez trudu i wolnym krokiem ruszył przed siebie. Było jeszcze wcześnie, powietrze było chłodne i rześkie, a słońce dopiero co unosiło się ku górze. Idealna pora by ruszyć dalej w drogę. Jak na razie kierunkiem w który zmierzał zdawała się być północ, jednak słysząc cichy szmer rzeki gdzieś po jego prawej stronie szybko uznał, że wschód będzie o wiele lepszym wyborem, więc i tam się udał.

Spacer w kierunku jak przypuszczał rzeki trwał krócej niż by się tego spodziewał, jednak słuch go nie zawiódł i już po krótkiej chwili stał nad jej brzegiem. Była dość płytka do tego z wyjątkowo słabym nurtem, bardziej przypominała strumień. Niestety przez to, że woda ledwie sięgała mu do brzucha szansa złapania ryby na śniadanie właśnie sobie odpłynęła. Nie zbyt zafiwolony z tego wilk jednak nie miał zamiaru rezygnować, stojąc w wodzie ledwie za łapy ruszył korytem rzeki lekko w jej dół licząc, że tam będzie co raz głębsza. Jak się okazało miał rację, trafił na miejsce gdzie nie był w stanie nawet dotknąć dna opierając się na tylnych łapach. Gdy już zauważył dość sporej wielkości łososia zastygł w miejscu czekając żeby ten przepłynął obok niego po czym gdy ten był już blisko niego szybko zaatakował łapiąc rybę i wyrzucając najdalej jak mógł na brzeg po czym sam wyskoczył z wody i ponownie złapał rybę tym razem ją zabijając. Jednak gdy już miał zabrać się za jej jedzenie nagle poczuł nowy zapach, jakiegoś innego wilka. Basior zastrzygł uszami dalej stojąc z rybą w pysku gdy nagle przed nim pojawiła się nowa postać, inny basior.

<Ichabod?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz