24.04.2020
Od Exana
Noc rzucała swój płaszcz na leśną polanę, księżyc zawisł na granatowym niebie, ciskając srebrzyste lance światła na wykwitłą roślinność. Blask ogniska migotał, zataczając wokół siebie jasny okrąg. Dostałem przydział do jaskini, miałem jedynie czekać, aż alfa zdecyduje się mnie przyjąć, by omówić ze mną obowiązki, wobec watahy. Wpatrując się w tańczące ognisko, nad zwęglonym drewnem, zastanawiałem się, co porabia moja rodzina, gdy ja jestem oddalony od nich kilkanaście mil. Czy mój surowy ojciec nadal trzyma się na swym tronie, czy matka wraz z bratem i siostrą czują się dobrze. Czy żałowałem, że odszedłem? Ogień był jedynym źródłem, przy którym mogłem spokojnie rozmyślać. Chociaż dobrze pamiętam słowa mojego ojca " Czas, abyś odleciał spod cienia mych skrzydeł" Czyżby chciał ze mnie zrobić prawdziwego basiora, jeśli wstąpię w szeregi innej watahy. Nauczyć się samodzielności? No to spełniłem jego wolę i oto jestem... Wiatr wzbudził swą siłę, sprawiając, że ogień rozpalił się bardziej, jego blask poszerzył swe granice.
Myślę, że nie żałuję niczego~ Głos myśli przemówił w mojej głowie.
Westchnąłem tylko i złożyłem się w dość spory kłąb, ogonem zakrywając łapy. Obudziłem się przy zwęglonym drewnie, stłoczonych w stos, otoczony przez uformowany z kamieni okrąg. Być może alfa teraz będzie gotowa mnie przyjąć? Wstałem, przeciągnąłem się leniwie i ziewnąłem głośno, chociaż szczerze?... nie chce mi się nic... dosłownie. Siedziałem jeszcze przy wypalonym ognisku, skupiając myśli na pustym brzuchu. Ch**era... Alfa powiedziała wyraźnie... "Jutro rano..." No nic.. musiałem się jakoś zmusić do podniesienia swych czterech liter i skierowania się w stronę pałacu. Jednak, jak to ja... jak zwykle zabłądziłem, gdyż znalazłem się w pałacowym ogrodzie, bogatym w kolorowe rośliny... dosłownie istna orgia barw. Tam kogoś spotkałem. Był to basior, który przedstawił się, jako Alastair.
- Wybacz.. zabłądziłem, gdzie jest pokój Alfy?
- Zabłądziłeś?- spytał zdziwiony.
- Tak, zabłądziłem, czy to cię dziwi? Jestem tu nowy.
- Czy mnie to dziwi? No trochę.. idź do Sali przyjęć-Basior wskazał mi kierunek, gdzie miałem iść. Minąłem niskie krzewinki z czerwonymi liści, a powyżej wzniesienia znajdowała się jej wysokość. Alfa przeznaczył mnie do szeregów wojowników i strażników dziennych oraz zapoznał mnie ze swoimi obowiązkami względem watahy. Pokazano mi punkty na mapie watahy, gdzie musiałem patrolować, wraz ze swoim towarzyszem. Dowiedziałem się od alfy, że to jest wadera. Teraz na myśl przyszła mi osoba wstrętna, zimna i mało przyjazna, lecz jestem basiorem! Synem Alfy potężnej watahy ze wschodu, nie powinienem się bać obowiązków, zwłaszcza jeśli będę musiał je wykonywać, przy kimś mniej przyjemnym. Jednak to spotkanie sprawiło, że ten czas stał się, jednym wielkim zaskoczeniem. Moim towarzyszem... jest...
- Reiko?
Ledwo ją mogłem rozpoznać, lecz jej piękne ametystowe oczy utwierdziły mnie w przekonaniu, że to właśnie ona! Sporo wyrosła, ale nie tak bardzo, jak ja. Jej piękna sierść lśniła, kobiece kształty przyprawiały mnie o dreszcze przyjemności, które jak prąd przepłynęły przez moje ciało. Jej zapach... te oczy... nie sądziłem, że ją jeszcze kiedyś spotkam.
- No cześć, Exan! Kopę lat! - podeszła do mnie, a ja bez wahania objąłem ją umięśnioną łapą, a ona przyległa do mnie, jak mała dziewczynka do pluszowego misia.
- No więc.. przedstawienie was uważam za zbędne, zajmijcie się obowiązkami.
Słowa alfy mało co do mnie docierały, w chwili, gdy w objęciach mam najlepszą przyjaciółkę i najpiękniejszą waderę, którą los i czas rozerwał między nami więź. Jej głos był słodszy, od najlepszego owocu i aksamitny, jak płatek egzotycznego kwiatu. Doprawdy.. wyrosła i stała się dojrzałą waderą... a pamiętałem ją, jako młody szczeniak, wiecznie z zadartym ogonem i dziecięcym humorem. Gdy ją obejmowałem, czułem jej kobiecy zapach, który doprowadzał mnie do szaleństwa! Sam nie wiedziałem, ile czasu spędziliśmy w objęciach.
<Reiko?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz