-Są jakieś zioła na sen, albo na uspokojenie?- spytałam drżącym głosem. Wadera uśmiechnęła się pokrzepiająco, po czym poszła w kierunku jakiegoś kufra i zaczęła szukać odpowiednich rzeczy.
-Mogę wiedzieć, co się stało?- spytała zatroskanym głosem
-Raczej mi nie uwierzysz...- odparłam z brakiem jakiejkolwiek nadziei i chęci na coś więcej niż sen.
Wadera cicho westchnęła słysząc moją odpowiedź, a po chwili podała mi niebieskawo-zieloną papkę.
-Zjedz, tuż przed położeniem się. Zioła nie są zbyt silne, ale działają prawie natychmiast. Jeśli, będziesz czegoś potrzebowała, to nie bój się mi powiedzieć.- skinęłam głową, na znak zrozumienia, po czym zabrałam miseczkę z papką i powoli udałam się w kierunku mojego legowiska. zjadłam zioła, a po niepełna minucie spałam już na miękkim kocyku.
****Sen****
Szłam białym, kamiennym chodnikiem, przez pustkę. Emanowałam białym, delikatnym światłem, a wkoło mnie latały Białe motylki, które pozostawiały za sobą delikatne smugi pastelowych światełek. Szłam dalej przed siebie, a im dłużej szłam tym więcej "iskierek" dołączało do mnie. Dostojne jelenie, majestatyczne orły, Niesamowite jednorożce i nawet wróżki. Było ich jeszcze więcej, ale nie byłam w tanie wymienić wszystkich stworzeń mi towarzyszących. Każda istota była biała i pozostawiała za sobą pastelowe smugi światła. Było tak spokojnie i przyjemnie. nagle usłyszałam znane mi już, nie zidentyfikowane głosy i jeden nowy, kobiecy. Zatrzymałam się, a wraz ze mną białe zwierzęta. Rozglądaliśmy się dokoła, a naszym oczom ukazały się trzy kruki i basior, którego widziałam na obrazie. Pierwszy kruk posiadał czerwone oczy, był największy i był uosobieniem drugiego głosu. Jego czarne, jak smoła pióra wydawały się szorstkie, a wyraźnie zaznaczony czarny dziób dodawał mu grozy. Drugi ptak był nieco mniejszy. Była to samica, właścicielka nowego głosu. Kruk ten posiadał błyszczące, aksamitne pióra o dostojnym wyglądzie. Ptak patrzył się na mnie złotymi oczami, po czym przepędził z czerwonookim wspólnikiem część iskierek. Najmniejszy z kruków był pisklakiem. Posiadał na sobie jeszcze trochę puchu, ale mógł bez problemu latać z pozostałymi ptakami. Miał błyszczące, niebieskie oczy. Młody ptak również zaczął przeganiać białe iskierki, a ja nie mogłam się ruszyć, jakby coś mnie zamurowało. Niemalże wszystkie stworzenia, z którymi szłam zostały przepędzone. Zostały tylko motyle, a jeden z nich usiadł na moim nosie.
-Te słabe motylki nie będą Cię wiecznie pilnowały. Kiedyś będziesz musiała się z nami zmierzyć. Sama...- Powiedział czarny basior o szmaragdowych oczach, po czym zjawa z obrazu się rozpłynęła. Wraz z nią zniknęły kruki, które szalenie się śmiały, znikając w ciemności. kamienny chodnik i motyle również zaczęły znikać. Został tylko jeden owad i lekko łaskotał mnie w nos, gdy zmrużyłam oczy powstrzymując kichnięcie sen się skończył.
***Następnego dnia, w sierocińcu****
Kichnęłam, budząc się przy tym. W powietrzu latał biały motylek, jak z mojego dziwnego snu. Owad zrobił kółko nad moją głową, po czym wyleciał z przez okno. Rozciągnęłam się ziewając przy tym trochę. Usłyszałam szepty Nuty, Nashi i Allena:
-Cicho, nie przestraszcie tego kruka- mówiła Nashi
-Nashi nie przesadzaj. Nie ucieknie, jest poza naszym zasięgiem- odpowiedziała jej siostra
-Nuta ma trochę racji. Wątpię byśmy tam doskoczyli.- Zerknęłam na grupkę rówieśników, po czym mój wzrok przykuł kruk, który po chwili na mnie spojrzał. Jego czarne oczy na moment zmieniły barwę na czerwony, a w mojej głowie rozległ się lekko ochrypły, męski głos:
~Nie martw się Eve... Mamy Cię na oku- Ptak zerknął na zgromadzonych "Myśliwych". Miałam wrażenie, że uśmiechnął się pobłażliwie, a gdy Nashi próbowała do niego doskoczyć odleciał, jakby nigdy nic. Kątem oka zauważyłam Tsuriego, który przypatrywał się temu zdarzeniu. Nie wiem, czy widział zmianę koloru oczu kruka, ale jestem przekonana, że tak jak reszta szczeniąt, nie usłyszał głosu. Przecież, gdy ktoś coś usłyszał powiadomił by resztę, albo szukałby źródła głosu nie?
<Tsuri?>
Co robimy teraz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz