1.07.2019

Od Tobiasa c.d Artemisia

Najpierw odzyskałem słuch. Śpiew ptaków oraz szum liści wybudził mnie powoli i łagodnie. Niestety, błogi stan nie trwał zbyt długo. Nawet przez zamknięte powieki byłem w stanie rozpoznać, że na moją twarz świeci nieprzyjemnie ostre światło, raz po raz zanikające i pojawiające się ponownie. Jednak nie to było najgorsze. Cały mój prawy bok zaczął boleć. Strasznie boleć. Mrowiący ból, jakbym leżał na tuzinie ostrych kamieni. Przeraźliwe szczypanie, jakby ktoś zdrapał z mojej obolałej części ciała całą skórę, po czym posypał ją solą, następnie przykładając do niej lód. Z sekundy na sekundy stawał się coraz bardziej nieprzyjemny. 
Ból głowy jednak nie okazał litości. Pojawił się, w przeciwieństwie do poprzednich objawów, nagle, oszałamiając mnie jeszcze bardziej, jakbym wcześniej nie był już wystarczająco obolały. Przeraźliwe zawroty głowy nasilane za każdym razem, gdy światło wpadało przez powieki do moich oczu. Przepiękne odgłosy natury zostały zagłuszone przez przeraźliwy szum, mający swoje źródło jakby parę metrów ode mnie. Najbardziej nasilony był jednak w prawym uchu. Czułem się okropnie. Nawet przez myśl przeszło mi, czy czasami nie umarłem, a teraz budzę się w piekle. 
I wtem sobie przypomniałem. Spadłem parę metrów w dół. Ale był tam ktoś jeszcze... Tylko kto? Nie potrafiłem sobie przypomnieć. Mimo tego, poczułem kłucie w klatce piersiowej. Co jeśli nie przeżył? Nie chciałem mieć na sumieniu czyjegoś życia. Nie mogłem. Lepiej by było, gdybym to ja umarł zamiast tej drugiej osoby.
Moje rozpaczliwe przemyślenia przerwał przeraźliwy dźwięk. Ktoś szedł. Mimo stawiania miękkich, cichych kroków, nadal słyszałem szorstki dźwięk szurania łap o ściółkę leśną. Ból głowy nasilił się, tak samo jak szumy w uszach. Otworzyłem lekko oczy, chcąc zobaczyć co podąża w moją stronę. Chwilę później żałowałem swojego czynu. Słońce zaświeciło mi gwałtownie w oczy, jeszcze bardziej nasilając dolegliwości. Zmarszczyłem pysk i zamknąłem oczy. Odruchowo zechciałem się skulić, jednak w tym samym momencie moje ciało przeszył jeszcze mocniejszy niż poprzednio ból prawego boku. Zastygłem w miejscu, bojąc się że następny ruch tylko pogorszy sprawę. Nawet się nie zorientowałem, że chwilę temu wydałem z siebie pisk. 
- Ciołku, leż grzecznie, nie widzi mi się dzisiaj grzebać zdechlaków. - usłyszał w odpowiedzi. 
Coś zasłoniło źródło, więc mogłem w końcu otworzyć oczy. Szczur szukał czegoś między ziołami, a jakiś wilk siedział obok, zasłaniając słońce swoim ciałem. 
- Szo siee szaało? - zapytałem, troszkę zdziwiony tym, jak trudno było mi powiedzieć te trzy słowa.

<Artemisia? Nie potrafię pisać trupem ;_;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz