6.07.2019

Od Vi do kogoś chętnego



Strasznie nudziło mi się w jaskini. Dzień dłużył się niemiłosiernie. Kiedy przechadzałam się w te i z powrotem zahaczyłam przypadkowo o półkę na której miałam składniki potrzebne do różnych rzeczy. Fiolka z zaschniętym kwiatem lotosu się rozbiła. Na szczęście miałam wiele takich. Postanowiłam więc ruszyć na wyprawę po kwiaty, kryształy i inne przydatne przedmioty. Zabrałam więc torbę i wybiegłam z jaskini.
Przechadzałam się po lesie szukając składników potrzebnych do odprawiania niektórych rytuałów. Kiedyś stanowisko szamana to było coś. Wszyscy przychodzili z różnymi sprawami. Tu trzeba kogoś się pozbyć, tu rzucić klątwę na rodzinę lub przedmiot, pozbyć się klątwy, uleczyć rany, zrobić miksturę, voodoo, rozmowa z duchami itd. Potem ten zawód przestał być tak ważny. Nikt już tak naprawdę szamanów nie szanuje. Robi się wszystko byle nie do osoby, która używa czarnej magi! Co jest złego w czarnej magi? Jak się nie będzie łamać zasad to jest bezpieczna w stu procentach. Zatrzymałam się przy jednej z roślin.
- Krwawnik, hm... przyda się. - zebrałam kwiat, schowałam go do torby i ruszyłam dalej.
Po drodze znalazłam jeszcze hyzop lekarski, fiołek polny i wiele innych. Wyprawę więc uznałam za zakończoną i to sukcesem. Polowanie na zwierzęta zostawię sobie chyba na inny dzień. Tak samo szukanie szlachetnych kamieni. Wróciłam do swojej jaskini i pochowałam znaleziska do odpowiednich buteleczek, szkatułek. Sprawdziłam jeszcze czego brakuje, aby następnym razem tego poszukać. Kiedy odchodziłam strąciłam przez przypadek talię kart tarota. Kiedyś próbowałam z nich wróżyć, ale to nie dla mnie. Złamałam jakąś zasadę i kilka tygodni później wilk, któremu przepowiadałam został znaleziony w jeziorze. Podobno słyszał głosy zmarłej córce i widział cienie. Zostawiłam więc karty i już nie wróżyłam z nich. Jedyną wadą czarnej magi jest to, że nie można złamać żadnej zasady bo efekty mogą być okropne. Od opętania, zawarcia niechcianego paktu do śmierci. Ale jak się siedzi w tym jakiś czas to już się wie co można co nie. Posprzątałam więc talię i odłożyłam ją obok przedmiotów na laleczki voodoo. Resztę dnia chciałam spędzić przy jeziorze, ale kiedy wychodziłam z jaskini zobaczyłam nieznanego mi wilka. Ale co się dziwić. Większości wilków nie znałam, bo byłam nowa. Ale byłam jednego pewna. Bez przyczyny by tu się nie udali. Stałam przez chwilę w milczeniu, czekając aż coś powie, ale po jakimś czasie mi się znudziło więc postanowiłam zacząć.
- Mogę w czymś pomóc? - zapytałam

<Ktoś chętny?>

1 komentarz:

  1. Khan chętnie odpisze, jeśli dasz mu kilka dni na powrót z wakacji

    OdpowiedzUsuń