2.07.2019

Od Mazikeen Do Tobiasa

Było mi tak strasznie przyjemnie. Nie chciałam za nic, żeby to boskie uczucie minęło Leżałam na czymś miękkim i czułam, że mną lekko kołysze. Uspokajało mnie to. Owiewał mnie delikatny przyjemny i uspokajający zapach, który na myśl przywodził mi dom. Przez ułamek sekundy poczułam niemiłe ukłucie w trzewiach, które szybko minęło. To co teraz czułam - ten spokój  - mogłoby to trwać w nieskończoność. Aktualnie było mi po prostu zajebiście Przez chwilę nawet poczułam się tak, jak dawno się nie czułam - bezpieczna. Niestety niedługo później zaczęły powoli dochodzić do mnie bodźce z zewnątrz. Czułam lekki ucisk na lewej łapie i moje całe obolałe ciało. Poruszyłam się lekko i spadłam z wysokości boleśnie obijając się o ziemię.
- Wszystko dobrze? - usłyszałam JEGO głos nad sobą. Myślałam, że mnie zaraz coś strzeli. Powoli podniosłam się na cztery łapy, lekko drżąc. Wszystko sobie natychmiastowo przypomniałam. Moje zmęczenie dawało się we znaki. Zdarza się, kiedy się nie śpi przez ponad 24 godziny, wdaje w bójki i używa swoich mocy.
- Czy ty wiesz co zrobiłeś? - Zapytałam lekko zachrypniętym przerażającym głosem, przez co basior niespokojnie poruszył łapami i cofnął się nieznacznie.
- Uratowałem życie innemu wilkowi - powiedział spokojnie, aczkolwiek w jego głosie dało się wyczuć niepokój. Na jego słowa poczułam jak po moim futrze samoistnie przeskakują niebieskie iskry, a oczy lśnią blaskiem tego samego koloru. Gdyby wzrok mógł zabijać, mjuż dawno byłby martwy.
- Z całego serca gratuluję Ci twojej głupoty - powiedziałam na pozór spokojnym głosem, a później wybuchnęłam - BO WŁAŚNIE ZYSKAŁEŚ SOBIE DWÓCH NOWYCH WROGÓW. NIKT CI SIĘ NIE KAZAŁ WPIERDALAĆ W TO CO NIE TWOJE, DLATEGO Z ŁASKI SWOJEJ ZOSTAW MNIE TERAZ SAMĄ! - Spuścił po sobie uszy i podkulił ogon. Następnie odezwał się.
- Przechodziłem obok i słyszałem jak tamten basior zaskowyczał. Przecież chciałaś go zabić! Po za tym powinnaś iść do szpitala, żeby Cię opatrzyli. Kiepsko wyglądasz...
Nie dokończył swojej wypowiedzi, przez spojrzenie, które mu posłałam. Zamiast tego skulił się.
- Nie pójdę nigdzie, za to ty możesz sobie iść - odparłam lekko drżącym głosem
- Przepraszam, ja nie chciałem, nie wiedziałem, że to on coś Ci zrobił. To nie było celowe.
Przeklinałam siebie w myślach, że w tym momencie nie potrafię założyć swojego typowego poker- face, bo wyglądałam teraz jakbym co najmniej dostała w ryj śmiercionośną patelnią Lii. Nie mogłam ogarnąć jakim sposobem on tak szybko połapał, że osoba, która mi zwiała - tfu, to słowo nie chciało mi nawet przejść przez myśl - coś mi zrobiła.
- Na serio nie chciałem? - Dokończył jakby piskliwym pytającym głosem widząc mój wyraz pyska

<Tobias? Ale się porobiło :P>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz