19.07.2019

Od Vi cd Stormy


"Problem z cieniami"... coś kiedyś czytałam o tym. Musiałabym zobaczyć w mojej księdze. Poprosiłam waderę, żeby chwilę poczekała i wróciłam do jaskini. Podeszłam do jednej z wielu szafek w jaskini i przejechałam po niej pazurami. Drzwi otworzyły się ukazując starą, zakurzoną księgę. Otworzyłam na spisie treści (który na szczęście miała) i odszukałam potrzebnego mi działu. Znalazłam coś o braku cienia, ale to chyba nie był problem wadery czekającej na mnie. Poszukałam jeszcze trochę i znalazłam coś co może pomóc. Rytuał nie był bardzo trudny, ale brakowało mi paru składników. Schowałam księgę na miejsce, zabrałam swoją torbę i wróciłam do wilczycy.
- Pomogę ci - powiedziałam uśmiechając się - Ale musimy iść po składniki. Za mną!
Ruszyłyśmy przed siebie. Szłyśmy chwilę w ciszy. Czekałam, aż wadera przedstawi się lub opowie mi coś więcej o tych cieniach. W końcu postanowiłam się odezwać.
- Jak ci na imię? - zapytałam, zerkając na towarzyszkę
- Stormy - odpowiedziała - Tak właściwie to czego szukamy?
- Pióra sokoła oraz diamentów. Tylko tego mi brakuje. Na szczęście wiem gdzie to znaleźć. - odpowiedziałam i przyspieszyłam trochę.
Po dłuższym czasie zauważyłam nad nami cień ptaka. Na szczęście zbierało się na burzę więc latał on nisko. Był to sokół. Zatrzymałam się i zagwizdałam przywołując do siebie ptaka o srebrnych piórach. Nakazałam mu przynieść pióro od krążącego nad nami zwierzęcia. Tak też poczynił. Kiedy przyniósł mi pióro, schowałam je do swojej torby. Został tylko diament i będę mogła odprawić rytuał. Niestety z trudnością przychodziło mi znajdywanie kamieni szlachetnych. Jednakże przypomniałam sobie że wcześniej Stormy przyniosła kilka. Zapytałam czy nie wie gdzie przypadkiem znaleźć diament. Wiedziała. Zaprowadziła mnie do jakiejś jaskini i tam znalazłyśmy diamenty. Pozbierałam trochę więcej niż potrzebowałam i udałyśmy się do mojej jaskini. Zebrałam resztę potrzebnych mi rzeczy i księgę. Usiadłam w jednym z namalowanych kręgów i położyłam drewnianą miskę na środku. Pokazałam waderze, żeby do mnie przyszła i wyrwałam jej trochę sierści.
- Przepraszam, ale jest ona potrzebna, tak jak i twoja krew. - Powiedziałam zerkając do księgi. Stormy zabrała z mojego stolika złoty nóż przypominający pióro i rozcięła lekko łapę pozwalając spłynąć kilku kropli krwi do miski. Wskazałam jej półkę z apteczką. Kiedy znalazła bandaż, podeszłam do niej i pomogłam jej go zawiązać.
- Jeśli mogłabyś poczekać... zaraz przyjdę - po moich słowach niechętnie skinęła głową po czym wyszła z jaskini.
Do miski wrzuciłam pióro sokoła, diament, sierść wadery oraz płatek lotosu. Na głos przeczytałam słowa, które były zapisane w księdze. Przedmioty w misce zapłonęły czarnym ogniem i tyle. Spodziewałam się czegoś więcej, ale tak to już jest z czarną magią, że czasami nas rozczarowuje. Jedno wiedziałam. Udało się, bo zapach siarki był tak mocno odczuwalny, że zrobiło mi się słabo. Ciekawe kogo poprosiłam o pomoc... albo co. Tego w księdze nie było, co znaczyło że ktoś chciał to ukryć. Z miski wyjęłam żółty diament w kształcie słońca. Przykleiłam go do jednej z bransolet (bliżej ziemi, czyli także cieni) i wyszłam do czekającej na mnie wadery.
- Teraz to twój wybór czy ją założysz czy nie. Ale musisz uważać. Po pierwsze jak widzisz diament jest żółty, ale będzie on tracił swoją barwę. Kiedy straci ją całkowicie przestanie działać, dlatego kiedy zacznie bladnąć przyjdź do mnie a ja go "naprawię". Po drugie nie możesz go zgubić i co najważniejsze nie możesz go zniszczyć bo inaczej cienie cię dopadną. Więc jak będzie? - zapytałam i wyciągnęłam do niej łapę z bransoletą na niej.

<Stormy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz