3.07.2019

Od Michio CD. Krzemienia

- Mam dość jakikolwiek wycieczek. Wiejmy stąd! Czekaj, jak ty to wcześniej zrobiłeś?
Basior odwrócił się w kierunku wyjścia.
- Nie tym razem, młody. Nie roztopię prętów, podtrzymują półtonowy dach, są za duże, rozleją się na 1000-stopniową kałużę tuż na naszej drodze ucieczki.
- Przebiegłbym.
- Straciłbyś łapy.- Odwrócił się z powrotem w moją stronę.- Inne pomysły?
Westchnąłem.
- Pomyślmy logicznie.
- Nie ma sprawy- odparł prawie natychmiast- chociaż zdaje mi się, że właśnie jesteśmy w trakcie logicznego myślenia.
- Dziękuję za trafne spostrzeżenie. Kontynuując- zrobiłem krótką pauzę, jakby oczekując kolejnego wtrącenia, które nie nastąpiło- moje pole siłowe raczej nic tu nie da. Mógłbym ewentualnie spróbować rozsadzić klatkę od środka, ale wolałbym nie narobić hałasu. Któraś z twoich mocy się tu przyda?
- Raczej nie, jeśli nie chcesz zostać porażony prądem. A ty? Masz coś oprócz pola siłowego?

Przejechałem pazurami po metalowym podłożu. Do naszych uszu dotarł nieprzyjemny zgrzyt. Uznałem, że nawet gdybym miał się przeskrobać przez to badziewie, nie spróbuję.
- Umiem panować nad roślinnością, ale wątpię, że przewożą jakieś zielsko. Poza tym nie najlepiej mi to wychodzi.
- Nad drewnem też umiesz panować?- Nie czekając na moją odpowiedź, pchnął mnie w stronę kraty.- Otwórz, zmywamy się stąd.

Nagle klatka podskoczyła. O mało nie dostałem zawału, kiedy straciłem równowagę i zanim zdążyłem jakoś zareagować na wyniki jazdy wyboistą drogą, leżałem pod łapami swojego towarzysza niedoli. Podniosłem się na lekko obolałej łapie, po czym wyraziłem swoje stanowisko.

- Auć.
- Na zdrowie- odparł sarkastycznie, wzdychając ciężko.- Otworzyłeś już może?

- To działa tylko na żywe rośliny. Nie załatwię tego w ten sposób.
- Jesteśmy wkopani.
- Jeszcze nie.
- To jak się wydostaniesz?

Rozejrzałem się, jednak nie zobaczyłem wiele więcej niż metal. Yhh...

- Jakiś plan?- Basior zdawał się znudzony klatką. Gdzie oni tak właściwie nas wieźli?
- Jeszcze myślę- mruknąłem w odpowiedzi, a klatka znowu poruszyła się pod naszymi łapami.

Chwilę przesiedzieliśmy w ciszy. Dość długą. W końcu na coś wpadłem.

- Może jednak spróbujesz stopić tę pułapkę...?
- To już przerabialiśmy, młody. Nie przebiegniesz przez to.
- Bez mocy może nie. Ale pole siłowe może nam w tym pomóc, prawda? Nikt się nie poparzy, jeśli tego nie dotknie.

Natychmiast wstał.

- Dobra. Zaczynajmy tę szopkę.

<Krzemień? Bajlando! Sorki, że czekałeś. Słabo u mnie było z pomysłem. Po wszystkim możesz wpaść na herbatkę ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz