W kącie jaskini, w którym powinienem znaleźć spokój, zastałem leżącą Shirę. Wadera spojrzała na mnie pytającym spojrzeniem, uderzając parę razy wesoło ogonem o podłoże.
– Czeeść. Co jest, że cię przywiało aż w ten kąt? – Uśmiechnęła się lekko.
Co prawda nie czułem się dobrze w jej towarzystwie, jednak gdybym teraz po prostu się odwrócił i odszedł mógłbym, być może, sprawić jej przykrość. Nie była w żaden sposób straszna ani nic z tych rzeczy. Tylko ta wesoła aura, która była aż niepokojąca w swoim natężeniu.
– Po prostu...
Już chciałem powiedzieć jej o Rayli, jednak w porę zamilkłem. Nie wiem czy wypada marudzić właścicielce na temat zachowania jej towarzysza. Może i strasznie boję się tego tygrysa, jednak nie chciałbym by to wyglądało jakbym szedł skarżyć się Shirze o jej zachowaniu. Zwykle przecież tacy donosiciele nie są dobrze postrzegani.
– …chciałem trochę odpocząć – skłamałem kończąc zaczętą wypowiedź. – Nie będzie ci przeszkadzać jak tu będę czy pójść sobie gdzie indziej? – zapytałem.
– Oczywiście, że nie – odpowiedziała, poszerzając swój uśmiech.
Mimo, że liczyłem na inną odpowiedź, jakoś w małym stopniu ucieszyła mnie ta, którą dostałem. Nie musiałem szukać drugiego takiego cichego kąta, a co za tym idzie szybciej mogłem mieć po prostu spokój. Bez przerażających tygrysów wyglądających jakby tylko czekały aż stracę czujność by napaść mnie w najmniej oczekiwanym momencie.
Ległem na ziemię gdzieś blisko ściany, w najbardziej ciemnym miejscu. Coraz bardziej się uspokajałem dzięki tym wygodnym zimnym skałom, zapominając powoli o wcześniejszym stresie związanym z towarzyszem wadery leżącej gdzieś niedaleko. Nie przeszkadzał mi nawet fakt, że leżę w niezbyt przyjemnej pozycji, przy okazji płaszcząc jeden z moich polików o skalistą ścianę.
– Wygodnie ci? – Tą błogą chwili przerwała Shira. – Dostaniesz wilka jak będziesz leżeć w takiej pozycji.
Otworzyłem lewe oko, jako że prawy polik nachodził mi na drugie. Wadera patrzyła na mnie pytająco.
– Wygodnie – powiedziałem krótko, zamykając oczko. – Od chwili nic się nie stanie, poleżę dopóki ściana będzie zimna.
– Lubisz zimne skały? – dopytywała.
– Mhm – mruknąłem. – Jak są ciepłe to uwierają.
– Nie sądzę by temperatura kamieni miała coś do tego czy uwierają czy nie – wyraziła swoje zdanie Shira. – Przecież nawet jak są zimne to dalej są twarde
Westchnąłem zsuwając głowę na dół. Szczerze mówiąc, teraz było mi bardziej niewygodnie niż wcześniej. Więcej ciężaru ciała naciskało na moje przednie łapy, jeszcze mocniej wbijając w nie drobne kamyczki z posadzki. Przekręciłem się na bok, prostując kończyny.
Ale z jednej strony może, gdybym zapytał…
– W sumie – zacząłem, lekko niepewnie. – To jaka relacja łączy ciebie i Rayle? – zapytałem.
Lepiej zbadać grunt.
<Shira? Też nie mam na to weny i nie bij plz jak co to mogę pomóc później pisać jak nie będziesz mieć pomysłu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz