14.04.2021

Od Exana "Oderwanie od rzeczywistości"

   Gdyby tego było mało, zaczął padać deszcz, a ja siedziałem, jak zmoknięta szmata pod jednym z drzew. Nie zbierało się na burzę, lecz lało tak strasznie, że deszcz siekał wszystko wokół. Zasłona z gałęzi drzew nie chroniła całkowicie przed ulewą, dlatego krople wody skapywały mi co jakiś czas na moje gęste futro. Nie pozostawało mi nic innego, jak siedzieć na... dvpie i obserwować szaro bure niebo, przysłonięte brzydkimi, jak czyraki na pysku, deszczowymi chmurami. Niedaleko wyczuwałem skryte jelenie, ale nie czułem głodu, jedynie przeszywający chłód wiatru, wiejącego od zachodu. Służbę skończyłem niedawno, ale cieszyłem się wręcz, że tak jest, bo gdyby potrwała ona jeszcze o półgodziny dłużej, byłbym teraz, jak mokra szmata, którą wytarto podłogę. Żeby zabić czas, zacząłem kopać w ziemi. Z minuty na minutę pozostawiałem za sobą wielki czub wykopanej ziemi. Natykałem się na rozwidlone korzenie, dokopałem się do mini korytarzy podziemnego królestwa mrówek, które szalały wokół, wściekłe, że jakiś przyrośnięty typ rozpieprzył im coś, nad czym prawdopodobnie pracowały z nakładem wielu chęci i sił. Zakopałem więc wszystko i wróciłem do punktu wyjścia i westchnąłem znudzony. W końcu skleiłem powieki i zatopiłem się w dość głęboki sen. Byłby on dość normalnym przypadkiem, gdybym się czymś naćpał, ale tak na trzeźwy umysł nigdy nie trafiały mi się takie jawy. Śniło mi się, że oblazły mnie mrówki, jakby chciały się zemścić za zniszczony dom. Związały linami podobnymi do włókien pajęczyn, ale z pozoru wydawałyby się słabe, jak na takiego ogromnego wilka. A gdzie tam! Szarpałem je zębami, wyrywałem się, ale nic z tego. A potem wydawało mi się, że opuściły mnie wszystkie chęci, więc leżałem tak bez humoru w czasie, gdy mrówki skakały i łaziły po mnie usatysfakcjonowane. Mogłem tylko wzdychać i strącać z nosa te małe skubańce. Właziły mi do ucha i niemiłosiernie łaskotały, ale nie gryzły. Wyobraźcie sobie mnie w takiej sytuacji. Oskubany z sierści, zdarty ze skóry i wyżarty do białej kości. A potem przyleciały niezwykle przerośnięte ( swoją drogą chyba wychowywane na sterydach) szerszenie i zrobiły sobie grilla na mojej głowie. Bzyczały irytująco i tarzały się po mojej bujnej czuprynie. 

- No żesz cholera jasna, w odwłoki wasze zajechana mać, co ja wysepka wylegowiskowa? - pomyślałem nerwowo. Pajęczyny trzymały się mocno i długo. A potem rozpoczął się wielki mrówczy sąd, a oskarżonym oczywiście byłem ja! No co za niespodziewany obrót spraw, no nie uwierzysz :D 

Oskarżenie: Zniszczenie mrowiska, Kara: 25 lat więzienia w zawieszeniu + prace społeczne w postaci czyszczenia wszystkich toalet. Pięknie, kurna, pięknie... dobrze, że Reiko nie widzi mnie w tym stanie, bo padłaby ze śmiechu. 

Sen odszedł tak szybko, jak przyszedł, a przed oczami miałem czystą przestrzeń. Deszcze przestał lać, a ja wyczułem czyjąś obecność. Ktoś był w pobliżu.

<Dawaj Tsumi :3 >    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz