14.04.2021

Od Rena „Upierdliwa siostra” cz. 3

Jak na złość Temisto nie było w jaskini, tak samo jak matki i reszty moich sióstr. Jednak po przyniesionej wiklinie i karteczce widniejącej na górze stosiku mogłem wywnioskować, że była już tutaj. Westchnąwszy odłożyłem koszyk i liściaste gałązki na podłogę, jako że przeszkadzały i ograniczały moje pole widzenia.
„Jak już przyjdziesz to upleć z tej wikliny i tego co przyniosłeś wianki. Zacznij od okręgu z wikliny i wtedy okręć go gałązkami z liśćmi. Jak skończysz to wpleć kwiatki.”
Eh. Coraz bardziej czułem się wykorzystywany, szczególnie dlatego, że nie wiedziałem co takiego ważnego robiła siostra, że nie było jej prawie w ogóle w jaskini.
Usiadłem niezadowolony na podłodze, zaczynając próbować w uformowaniu koła z wikliny. Czy to w ogóle jest możliwe, czy może to Temisto coś pokręciła i okazuje się, że nie powinno się zaczynać od tego, tylko czegoś innego? Jak bardzo bym nie próbował, tak bardzo mi nie wychodziło. Dopiero po którejś z parunastu prób uświadomiłem sobie, że próbowałem złej techniki w wykonaniu okręgu. Stosując nową technikę udało mi się już za piątym razem, co było dosyć szybko jak na moje słabe umiejętności w robieniu takich robótek.
Zacząłem wplątywać między wiklinę gałązki z liśćmi. Sprawiło mi straszną trudność uważanie na to by nie użyć zbyt dużej siły, bo inaczej mógłbym porwać te młode pędy. Na szczęście ucierpiało jedynie parę listków, dzięki czemu wianek wyglądał okej. Teraz zostało wplecenie tych dziwnych dużych stokrotek, mleczy czy tych dziwnych fioletowych ostów. Dopiero gdy skończyłem pleść wianek uświadomiłem sobie, że to nie koniec moich cierpień, bo został mi jeszcze jeden wianek do uplecenia.
Nie wiem jak bardzo nie rozumiejącym świata trzeba być, by zostawiając materiały na drugi wianek i ogólnie mając z tyłu tą myśl by nie wykorzystać wszystkiego bo musi starczyć materiałów, zapomnieć w ogóle o tym, że trzeba będzie upleść następny wianek.
Więc wziąłem się i zacząłem robić drugi. Zajęło mi to o wiele krócej niż za pierwszym razem, a wianek wyszedł bardziej prosto niż ten wcześniejszy. Tylko to, że zostały same resztki po wcześniejszym wianku było trochę niesatysfakcjonujące, bo może i technicznie został lepiej zrobiony, ale kwiatki były gorszej jakości niż w tym pierwszym.
W końcu mogłem odpocząć chwilę. Położyłem się, zamykając oczy, mając nadzieję, że Temisto nagle z dupy nie wbije tak, jak zrobiła to gdy skończyłem pleść koszyk.
Powoli przysypiałem, będąc już jedną nogą w sennym świecie, gdy nagle rozbudził mnie głośny dźwięk. A raczej wołanie.
– Reeen! – zawołała mnie siostra radośnie, wbijając do jaskini.
Wzdrygnąłem się, podnosząc zaspany łeb gwałtownie. Sierść mojej siostry była pobrudzona jakimiś kolorowymi plamami.
– Czego chcesz – mruknąłem. – I czemu jesteś brudna?
– O, uplotłeś wianki – ucieszyła się jak dziecko, ignorując moje pytania.
Podbiegła do nich, zarzucając sobie jeden z nich na głowie. Wzięła do pyska drugi i po podejściu do niego włożyła mi go na głowę.
– Wstawaj, zobaczysz nad czym cały czas pracowałam – zachęciła radośnie waderka odbiegając do wejścia do jaskini. – I weź ze sobą koszyk.
Wstałem ociężale, biorąc do pyska koszyczek. Na jego dnie dalej były resztki kwiatków, a raczej ich same płatki.
Ruszyłem za siostrą. Byłem pewny, że jeżeli ktokolwiek by mnie teraz zobaczył, mógłby łatwo wywnioskować że nie robię tego wszystkiego z własnej woli. Pewnie wyglądałem jakbym szedł teraz na rozstrzelanie.

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz