Miałem przed sobą nieprzytomną waderę, która wcześnie walczyła ramię w ramię ze mną przeciw intruzom. Twierdziła, że nic jej nie jest. Bzury to były paskudne, jak jej rany na łapie i skrzydłach.
- Okej, sama chciałaś - po tych słowach poderwałem ją i zarzuciłem na swój grzbiet. Obrałem kierunek do siedliska medyka, lecz nikogo tam nie zastałem. No pięknie. Słyszałem jedynie trzaskający płomień, który oświetlał pomieszczenie, a w powietrzu czułem zapach ziół. - Nie chciałaś do medyka, to ja się tobą zajmę - mamrotałem nonstop pod nosem, znosząc zapasy ziół i leków medyka obok leżącej Stormy. Najważniejsze, aby zatamować krwawienie. Szukałem po jaskini bandaży, jednocześnie żując w pysku rozmaryn lekarski i żywokost. W końcu znalazłem, wyplułem papkę ziół i nałożyłem je na ranę wadery i dokładnie zabandażowałem, z wytworzonych grubych patyków stemplem unieruchomiłem ranne skrzydło wadery. Potem spojrzałem na swoje dzieło i bez frasunku przyznałem sobie, że byłby ze mnie niezły medyk. Po chwili przyszedł wykwalifikowany medyk. Nie był zadowolony, że posłużyłem się jego zapasem ziół, ale w ostatecznym rozrachunku przygotowała napar z lawendy i rozmarynu. Gdy Stormy się obudziła, podsunąłem jej napój prosto pod jej pyszczek, a ona natychmiast to wypiła.
- Zostaniesz tu u medyka, a ja dokończę formalności za ciebie. Wyjaśnię sprawę alfie. Na pewno zrozumie.
Nadeszło popołudnie, gdy Stormy opuściła siedlisko medyka ze starannie zrobionym opatrunkiem na skrzydle, ale ze zdumieniem spostrzegłem, że bandaż na łapie został nietknięty, bo być może medyk stwierdził, że dobrze wszystko zrobiłem. Akurat wtedy skończyłem służbę i ciepło powitałem moją ranną towarzyszkę.
- Noo.. wykurowałaś się widzę - skomentowałem nadejście wadery.
- Medyk powiedział, że nie jest źle, ale trochę kręci mi się w głowie.
- To idź do siebie i zdrzemnij się troszkę. Może ci przejdzie.
- Nie jestem zmęczona. Prędzej to poszłabym coś zjeść. W brzuchu mi burczy. Zjesz coś?
- Nie dzięki, mam umówione spotkanie z Rei. Do zobaczenia później!
<Stormy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz