17.04.2021

Od Tsumi do Exana

Moje ,,Stój" nie było do końca przemyślane. Tu się przyznaję. Kierowałam się w tamtym momencie głównie instynktem samozachowawczym, który z kolei kierował się moim żołądkiem. 
- Słuchaj, masz może, - Urwałam w połowie podchodzenia do wilka, gdyż mój żołądek wydał dźwięk przypominający hymn wnętrzności. W pewnym sensie tak właśnie było. Znowu chwila milczenia i patrzenia na siebie, tyle że tym razem miałam ochotę zmienić się w taką zupę zażenowania, a moja krzywa mina mówiła jasno ,,tak". 
- Chcesz coś zjeść? - Usłyszałam. Pytanie uznałam za retoryczne. On w sumie najprawdopodobniej też. Tak więc, witaj pełny żołądku! Dlaczego nie mogłam zjeść normalnie posiłku jak się należy? Przecież mogłam sobie coś upolować. No, nie całkiem. Moja leniwa dupa śpi do południa, tym samym doprowadzając moich opiekunów do białej gorączki. Niby coś tam mówili że jak nie będę się wyrabiać, to będę musiała sama ogarnąć sobie żarcie, ale myślałam że tylko to takie żarty.
Po obudzeniu zrozumiałam, że jednak nie. Mówili na serio, łowienie ryb zajmuje dużo czasu, jedną się nie najem, a nie chce mi się też ganiać za kaczkami czy innym drobiem. Ssaków nie tknę. Nie. Mój wybredny język zazna choćby mięsa króliczego, dopiero wtedy, kiedy zabraknie mi składników odżywczych. 
- To.... gdzie idziemy? - usłyszałam pytanie, zdając sobie sprawę że nie ruszyliśmy się z miejsca, odkąd mój brzuch wydał z siebie dźwięki istnienia. 
- Co? - popatrzyłam na (wilka którego imienia zapomniałam bo jestem kiepska w zapamiętywaniu imion i twarzy. No nic, jakoś sobie poradzę bo spytać głupio) niego, próbując złapać kontakt z rzeczywistością. Dopiero po chwili dotarło do mnie jego pytanie - a, tak, czekaj, chwila. Yeeh.... - mózg usilnie próbował zanalizować wszelkie zdobyte przeze mnie informacje - W górach ciętych jest jezioro, nie? Tam chyba były ryby - mruknęłam. Bardziej niby nadawał się wodospad niedźwiedzi, jednak o nim postanowiłam wspomnieć gdy w jeziorze nic nie będzie, gdyż bałam się o swoją norę na miód pitny, za tą wredną, moczącą futro ścianą lecącej wody. Swoją drogą stanie na drodze spadającej wody może być jednocześnie i dobrym masażem i sposobem na śmierć. Jakoś nie widziała mi się wizja podtapiania albo utonięcia w rzece podczas łapania ryb. Tak więc, poszliśmy. Z tyłu głowy siedziała mi myśl, że w sumie to właśnie się narzucam, ale nie ważne. Potrzebowałam jedzenia i tylko to mnie aktualnie obchodziło. 

<Exan? Musisz się zadowolić takim tematem, albowiem nic kreatywniejszego nie przyszło mi do głowy. Czas na ryby >D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz