12.04.2021

Od Shiry CD Tobiasa

 To żyyyyje!

Widząc zmieszanie białego basiora, Shira postarała uspokoić się trochę i odpuściła nieco. Nie chciała zbyt mocno przytłaczać nowego współlokatora, więc jedynie dusiła swoją wyolbrzymioną radość gdzieś w środeczku.

*Wielki i potężny timeskip*

Shira siedziała gdzieś na drugim końcu jaskini, zupełnie po przeciwnej stronie od reszty jej mieszkańców, w jej najdalszym, najspokojniejszym kącie. Leżała na boku płaskim plackiem, co chwila wzdychając ciężko, co najmniej z takim bólem jakby umarło jej zwierzątko. A przecież nic takiego się nie działo. Właśnie, nic się nie działo. Zupełnie nic. Dlaczego więc nie podejdzie do kogoś, nie pogada, cokolwiek? Na to odpowiedzi nie miała już ona sama.
Za to Rayla, jej tygrysia towarzyszka, bawiła się świetnie bez jej obecności. A za swój cel obrała biednego, niewinnego Tobiasa. Najpierw tylko obserwowała go wręcz głodnym, drapieżnym spojrzeniem, uśmiechając się paskudnie za każdym razem, kiedy samiec drgał. Wiedziała doskonale, że nadal się jej boi. Jej uśmiechy były krzywe, niedbałe, jednak doskonale ukazujące jej białe jak śnieg kły i sarkastyczny charakter. Skrobała potężnymi pazurami przednich łap o kamienną posadzkę, od czasu do czasu machnąwszy prążkowanym ogonem. Później przeciągnęła się niby leniwie, i ziewając, skorzystała z okazji jak najlepszego ukazania swojego uzębienia. Tobias, mający już dość bezczelnego zachowania kocicy, po prostu wstał, oddalając się na sztywnych nogach gdzieś w inny zakamarek jaskini. Tygrysica prychnęła bezgłośnie, kpiąco, ale i triumfalnie. Kiedy wiedziała, że jego wzrok już jej nie dosięgnie, wyciągnęła szyję i chwyciła w zęby tego jego śmiesznego pluszaczka, którego akurat tutaj zostawił. Oh, jaki miękki. Żuła go przez dłuższą chwilę, jak pies swoją ulubioną zabawkę. Jednocześnie pozostawała przy tym delikatna, bo jednak nie chciała tego psuć. Ot tak, chwilkę tylko pomiętosić. Obślinionego miśka rzuciła potem z powrotem na mniej więcej te same miejsce, w którym leżał wcześniej. I położyła głowę z powrotem na podłogę, jak gdyby nigdy nic. 
W tym czasie Tobias raczej przypadkiem trafił akurat na ten kąt jaskini, gdzie wylegiwała się Shira. Po jego spojrzeniu widać było, że chyba się jej tutaj nie spodziewał. Ona podniosła leniwie wzrok, kierując pytające spojrzenie lawendowych ślipi wprost na samca. Jej ogon uderzył kilka razy o podłoże, wesoło.
– Czeeść. Co jest, że cię przywiało aż w ten kąt? – uśmiechnęła się lekko, dalej jednak wcale nie podnosząc się z pozycji leżącej.

<Tobias?>

1 komentarz: