Było wcześnie i bardzo ciemno. Stąpałam powoli i ostrożnie, starając się nie poruszyć liści i gałązek pod łapami. Właśnie wychwyciłam dziwny, nieznany zapach. Zmierzałam w kierunku czegoś, do którego należał. Po chwili poczułam inną woń. Tym razem wilka. Ktoś mógł być w niebezpieczeństwie!
Przyspieszyłam. Boleśnie przedzierałam się przez krzaki, pnącza i kolce. Zapach wilka znacznie się nasilił. Byłam dosłownie parę metrów od niego... Kilkoma susami wpadłam na małą dróżkę. Widok mnie przeraził.
- Evan! - wrzasnęłam, kiedy go zobaczyłam. Leżał na środku drogi, krwawił z wielu ran. Oddychał szybko i nierówno. podeszłam do niego i uniosłam za pomocą magii. Znalazł się w wielkiej bańce ochronnej, której nic nie potrafiło przebić. Poczułam, że dziwny, nieznany zapach się nasilił. Stwór musiał być blisko. Wystrzeliłam w górę kolorowym światłem. Sprawą bestii będzie musiała zająć się reszta "ekipy". Teraz musiałam zająć się Evanem. Niedaleko zauważyłam kałużę i czym prędzej do niej podbiegłam. Zamknęłam oczy i się skupiłam. Woda w kałuży się podniosła i stworzyła falę, która uniosła mnie do góry. Popędziłam w kierunku jaskinii.
~~~*~~~
Wykończona, padłam na ziemię. Przynajmniej byliśmy bezpieczni. Za moim poleceniem bańka poleciała do kanapy i pękła tuż nad nią. Evan wylądował na miękkim podłożu. Poszłam po potrzebne "narzędzia". Podeszłam do niego i zaczęłam opatrywać mu rany. Widziałam, że oddycha, chociaż oczy miał zamknięte. Nagle lekko drgnął i się poruszył.
- Evan? - zapytałam z cieniem nadziei w głosie.
<EVAN? Błagam, odpisz mi...>
~~~*~~~
Wykończona, padłam na ziemię. Przynajmniej byliśmy bezpieczni. Za moim poleceniem bańka poleciała do kanapy i pękła tuż nad nią. Evan wylądował na miękkim podłożu. Poszłam po potrzebne "narzędzia". Podeszłam do niego i zaczęłam opatrywać mu rany. Widziałam, że oddycha, chociaż oczy miał zamknięte. Nagle lekko drgnął i się poruszył.
- Evan? - zapytałam z cieniem nadziei w głosie.
<EVAN? Błagam, odpisz mi...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz