4.08.2019

*Od Shiry "zabawa w hodowanie" #2

Wyszłam z domu żwawym, wesołym krokiem, a Rayla... Cóż, tak jak zwykle.
- To gdzie chcesz szukać tych "zwierzątek"? - zapytała, przy ostatnim słowie naśladując mój głos, nie zwalniając tempa.
Zatrzymałam się w półkroku, a następnie rozejrzałam się dookoła.
- Eeee, wiesz co? Nie mam pojęcia - odparłam, zastanawiając się, który kierunek by tu obrać. Kolorowa tygrysica prychnęła kpiąco. Przewróciłam oczami.
- Tooooo w tamtą! - wskazałam skrzydłem losowy kierunek, padło na północ.
Ruszyłyśmy więc w tamtą stronę. Miałam nadzieję, że znajdziemy kogoś ciekawego. Niestety, na próżno. Pierwsze pół godziny - nic. Nie widać było ani jednego interesującego zwierzęcia, pomimo bacznego rozglądania się na wszystkie strony (niestety tylko przeze mnie). Aż w końcu naszym oczom ukazała się nieduża, ruda wiewiórka. No cóż, z braku laku dobre i to.
- Eee, hej? - przywitałam się, tym samym zmuszając gryzonia do przerwania spożywania posiłku.
Stworzenie popatrzyło się na mnie jak na głupią.
- Spierdalaj - wypaliła nagle wiewiórka i czmychnęła gdzieś w zarośla.
Ja i Rayla spojrzałyśmy się po sobie, a ona wybuchnęła śmiechem.
- No, widać zwierzęta cię kochają tak mocno, że nawet nie chcą cię widzieć - powiedziała między spazmami śmiechu.
Prychnęłam, przewracając oczami.
- Dobra, nieważne, idziemy dalej.
Wlekłyśmy się przez jeszcze długi czas. Czemu akurat wtedy kiedy potrzebuję jakiegokolwiek zwierzaka, to żadnego nie ma?! A przecież jeszcze wczoraj niemal właziły mi na łapy. Muszę przyznać, że nogi zaczynały mnie boleć od tego łażenia.
Mam
Już
Dość.
Poddaję się.
- E, Rayla - zwróciłam się do towarzyszki - bo tu w watasze był jakiś hodowca, nie?
- A bo ja wiem - powiedziała obojętnym tonem.
- No taak, mówię ci.
- No to chodźmy do niej - mruknęła tak, jakby to było oczywiste.
Tylko... Gdzie ona mieszka...? A tam, idźmy dalej przed siebie to może ktoś nam powie. Właściwie to nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłyśmy zataczać koło. W końcu, ujrzałam skrzydlatą waderę zbierającą jakieś grzybki, czy coś. Postanowiłam zagadać. Podeszłam jeszcze parę kroków.
- Ee, cześć. Wiesz może kto tu jest hodowcą zwierząt? Potrzebuję jej... - zapytałam dosyć niepewnie.


<Tenshi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz