5.08.2019

Od Rimmona do Shiry

Właśnie wyszedłem z jaskini alfy. Dostałem moją pierwszą misję prościutko od Lii. Miałem znaleźć jakieś niebezpieczne małe trujące gónwo razem z jakąś waderą o imieniu Shira. Teraz tylko musiałem ją znaleźć i jej pokazać zwitek papieru który właśnie trzymałem w pysku. Na owym pergaminie był naszkicowany jaszczurkopodobny mający skrzydła potworek ukazujący swoje ostre trujące kiełki oraz dodany niżej opis, który mówił że to coś o zacnej i jakże zjebanej nazwie Alata devastanteque lacerta venenata jest małe agresywne i lubiące jeść większe od siebie zwierzątka. Oprócz tego niezwykle rzadkie występujące nocą stworzonko łapane jest głównie przez to, że jego trucizna jest niezwykle trudna do zniwelowania i polowanie na to coś przez jedyny tydzień w obecnym miesiącu w którym wyłazi na powierzchnię może się nie udać, zwłaszcza, że nasza dwójka nie będzie jedynymi osobami chcącymi ją złapać. Cóź... teraz muszę znaleźć przydzieloną mi do zadania osobę i to jak najszybciej, bo już jutro zaczyna się ten tydzień. Jakby nie można mi było powiedzieć o tym wcześniej.
Z westchnięciem ruszyłem do jej jaskini do której drogę wytłumaczyła mi alfa. Zajęło mi to chwilę, ale kiedy dotarłem na miejsce okazało się, że jej już nie było. Czułem jeszcze jej zapach, co oznaczało, że musiała niedawno wyjść. Postanowiłem podjąć trop, który zaprowadził mnie do jakiejś dziury, gdzie jej zapach stawał się mocniejszy. Oprócz samej wadery wyczułem też innego wilka i najprawdopodobniej też była to wadera. Podszedłem do krawędzi i zajrzałem w dół, gdzie zobaczyłem białą waderę i jej biało-czarną-szarą towarzyszkę - również waderę. Właśnie wyczołgiwały się stamtąd gdzie najprawdopodobniej wcześniej wpadły. Obydwie popatrzyły na mnie najpewniej zastanawiając się czego od nich chcę. Chcąc jak najszybciej wyruszyć rzuciłem białofutrej waderze ze skrzydłami zwinięty rulonik, po czym szybko przemówiłem.
- Jestem Rimmon, ty penie jesteś Shira, ciebie nie znam, ale nie martw się, bo i tak mam misję tylko z nią - kiwnąłem łbem w stronę białofutrej, która czytała to co było zapisane o tym małym gadzie. Wreszcie podniosła wzrok  na mnie, a ja kontynuowałem - Liia przydzieliła nas do tej misji razem, ponieważ ty jesteś hodowcą magicznych zwierząt, a ja strażnikiem nocnym i łowcą. Widziałem że ja tym irytuję i w jakiś dziwny sposób mnie to cieszyło. Słyszałem też, jak oscentacyjnie mruczy pod nosem, że w skrócie na to coś będzie mówić Adlv, bo to pierwsze litery łacińskiej nazwy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz