1.08.2019

Od Equela do Rose


Uśmiechnąłem się przyjaźnie w stronę Rose.
- Śpij dalej - dotknąłem nosem jej policzka. Gdy ta położyła głowę na łapach, wstałem ostrożnie, po czym skierowałem się do półek, jakie tworzyły korzenie zaplatające się pomiędzy skałami. Pamiętałem jeszcze dokładnie jak Nitaen jako taki szczeniak przy kości próbował powyżerać wszystkie herbatniki. Z tą myślą wziąłem gliniane naczynie w którym były jakieś przekąski, podreptałem do wciąż śpiącej Rose i położyłem obok niej miskę, po czym ułożyłem się obok niej, by popatrzeć na szare niebo, które dawało mizerne światło wchodzące lekko do groty. Ta ulewa się należała. W końcu po kilku dniach upału, Bogowie postanowili coś z tym zrobić. Chociaż pewnie to nie oni, tylko zwykła natura postanowiła zrobić coś z tą suszą. Przystawiłem nos do sierści wadery. Pachniała ziołami. Rozróżniłem kilka z nich, także lekki powiew lawendy. Widać tylko drzemała, bo po chwili odwróciła w moją stronę głowę.
- Jak tam? Nie było dzisiaj za dużo do robienia prawda? - spytałem łagodnie. Ta tylko westchnęła zamykając zmęczone oczy
- Cały dzień spokój, jedyne co mogę leczyć to ranne ptaki czy robić maści na oparzenia, ugryzienia, zakażenia... - zaczęła wyliczać sennym wzrokiem. Palnąłbym coś teraz, jednak sądząc po moim wieku, trochę dla mnie na to za późno, więc tylko kontynuowałem rozmowę, opowiadając o całym nudnym dniu i o tym, jak brak wiatru i deszcz skutecznie zamaskował zapach polujących. Nic nowego. Po jakimś czasie, przez zachmurzenie przecisnął się lekki, złocisty promień światła, dziarsko odbijający się w kałuży. Po chwili pojawiła się przy nim reszta światła, przebijająca się z różnych stron nieba przez chmury. Krajobraz wyglądał magicznie, w akompaniamencie z lekko uderzającym o ziemie deszczem.

<Rose?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz