- A nie możemy od razu iść? - powiedziałem - będzie szybciej i będą większe szanse na złapanie tego czegoś
- Ale mój towarzysz...
- Dobra, tylko szybko - przewróciłem oczami
Shira pobiegła w znanym tylko sobie kierunku, a ja nie mając wyjścia podążyłem za nią. Może się okaże że jej towarzysz będzie chociaż jakimś przydatnym drapieżnikiem. Biegliśmy szybko omijając drzewa i skały oraz skręcając tam gdzie trzeba. Niedługo później byliśmy w jakimś nieznanym mi miejscu, gdzie wadera stanęła i się wydarła
-Rayla! Chodź idziemy w małą podróż!
O, czyli jej towarzysz okazał się towarzyszką. Chwilę później moim oczom ukazał się uży tygrys, który był większy nawet ode mnie. Przyznam, że mi to zaimponowało, bo nie często się zdarza, żeby komuś udało się zapanować nad magicznym dzikim kotem. One są bardzo kapryśne. Skąd wiedziałem że magiczny? Ta bestyjka miała czarno-zielone futro, które na pewno nie było czymś normalnym u tygrysów. Tym razem Shira zwróciła się do mnie
- To jest Rayla, Rayla poznaj Rimmona - Mam nadzieję że sierściuch będzie potrafił coś sobie upolować
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz