10.08.2019

Od Seikatsu "Fioletowy odcień światła"

Sam nie wiem dlaczego, ale ta waderka mnie okrutnie bawiła. Wepchnięcie do wody sprawiło mi niemal tak wielką przyjemność jak dokuczanie Heoronowi, który był niezwykle wybuchowym bogiem nienawiści, co na swój sposób dawało mu jeszcze +10 do chęci drażnienia go. Ostatnio można powiedzieć, że hmm... pewne sprawy mają się na tyle dobrze, że jestem przez ostatnie parę dni niezwykle pogodny, co do mnie zupełnie nie pasuje. Rozbawiony pokręciłem głową, po czym odwróciłem się tyłem i ruszyłem przed siebie zatapiając się w swoich myślach. Już za niedługo będę musiał wrócić do pozostałych bogów. Dość długi czas już zabawiłem na ziemi i muszę się postarać, aby nikt się nie dowiedział o moich małych wakacjach, jakie sobie urządzam wymykając się na ziemię. Ojj tak, miałbym zdrowo przesrane gdyby ktoś się dowiedział. I stary sarkastyczny Seikatsu wraca. To dobrze, nie powinienem się zachowywać jak jakiś głupi roześmiany szczeniak. Jednak fakt, że przez pewną sprawę ostatnio byłem zbyt wesoły był niezaprzeczalny i  taki bardzo... "meh". Udało mi się spoważnieć i wreszcie zacząć myśleć realnie. Będę musiał się zająć sprawą... - nawet nie dane mi było dokończyć tej myśli, ponieważ koło mnie pojawiła się hałaśliwa i nie do końca sucha wilczyca.
- To jak idziesz ze mną do tego sklepu? - zagadnęła niepewnie
- Po co niby? - ziewnąłem znudzony
- Po miód do herbaty. Skończył mi się i dlatego właściwie wyszłam z domu.
- Serio? Ze sklepu? Przecież lepszy jest naturalny prosto od pszczół. - popatrzyłem się na nią jak na kretynkę. to chyba oczywiste dla każdego, kto uwielbia ten przysmak. W tym i dla mnie. Oczywiście najlepiej smakował mi miód pitny, ale zwykły też bardzo lubię.
- Od dzikich pszczół? - popatrzyła na mnie niepewnie
- Nieee, skąd... Tych tresowanych - rzekłem jak do małego dziecka uśmiechając się cynicznie
- Pfff - nadęła policzki
- Oj nie marudź, tylko chodź - powiedziałem po czym ruszyłem przed siebie wiedząc doskonale, gdzie można znaleźć ten zajebisty pokarm. I pomyśleć, że to jedyne rzygi jakie jem z uwielbieniem. Te pszczoły muszą być jakieś prestiżowe. Zbierają sobie pyłek z kwiatków, rzygają nim do specjalnie zrobionych przez nie miejsc, je to około 80 procent żyjątek na świecie. I bogowie też.

Słyszałem łapki naburmuszonej Jasmine podążającej za mną. Zaprowadziłem nas do wielkiej łąki na której był zwalony pień drzewa. W środku zbutwiałego i niestety już martwego kawałka drewna znajdowało się sporych rozmiarów gniazdo. Nie chcąc, aby wadera się domyśliła, że mam o wiele potężniejsze moce niż powinienem i że nie mogę być zwykłym wilkiem, musiałem użyć starych sprawdzonych metod pszczelarzy, czyli po prostu odurzyć dymem z ognia wszystkie pszczółki w ich ulu. Wziąłem dwie gałęzie, po czym rozpaliłem niewielkie ognisko w pobliżu zwalonego pnia, kierując dym na gniazdo. Widziałem jak we wnętrzu pracowały wszystkie pszczoły i na swój sposób było to fascynujące, ale niestety miały doczynienia z bogiem złodziei. To logiczne, że nie miały ze mną żadnych szans
Widziałem uważny wzrok Jasmine. Obserwowała z zaciekawieniem co robię, nie wiedząc że gdybym użył swojej prawdziwej mocy, to mógłbym to zrobić trzy razy szybciej, ponieważ wystarczyłoby tylko, abym opętał cały rój i było by po sprawie. Teraz musieliśmy czekać przynajmniej 15 minut, aby lekko odurzyć skrzydlate. Koło nas latały niektóre osobniki i niestety były nieco agresywniejsze, przez co zarobiłem parę ukłuć w moje zacne cztery litery i zajebisty pysk. Na szczęście wadera nie była o wiele lepsza, bo widziałem jak z niezadowoleniem drapie się po plecach, bokach i innych użądlonych miejscach. Po upływie odpowiedniej ilości czasu i wyczuciu, że w gnieździe jest tak jakby jakoś spokojniej, podszedłem do kawałka drewna i odłamałem delikatnie zębami odpowiedni fragment drewna pozwalający mi na dostanie się do środka i odpowiednie manewrowanie pośród poprzylepianych od środka pnia plastrów miodu i wosku. Bardzo dobrze, bo nie wyczuwały one zagrożenia.

Zaciekawiona Jasmine podeszła do mnie zaglądając do środka. Widziałem po jej minie, że jest zafascynowana pracą pszczół i tym co znajduje się w ich gnieździe. Oderwałem delikatnie najpierw jeden plaster miodu, dając go wilczycy, a później drugi kładąc na ziemi. Wziąłem jeszcze trochę pszczelego wosku, po czym zakryłem ułamanym drewienkiem zrobioną przeze mnie dziurę. Zadeptałem ogień pilnując, aby na pewno zgasł po czym odwróciłem się w stronę Jasmine.
-Chodź, wracamy
- Mhmmm - wadera zgodziła się w odpowiedzi mając w pysku plaster z miodem. Widziałem jak się jej świecą oczy, pewnie zdążyła już poczuć smak i zapach tego cuda, które zasługiwało na miano najlepszych pszczelich rzygów świata. Ruszyła szybko przed siebie, zapewne chcąc być jak najszybciej w wyznaczonym przez siebie miejscu. Znowu się pogrążyłem w swoich myślach i niosąc miód oraz wosk nawet nie zauważyłem, że wylądowałem przed drzwiami jej domu. Huh. Ostatnio coś dziwnego się ze mną dzieje. Nie mając za bardzo wyjścia wszedłem do jej domu. Wadera skierowała się do kuchni, więc podążyłem za nią. Położyła swoją część miodu obok czajniczka z ciepłą wodą. Następnie zaczęła grzać tę wodę jeszcze raz, po czym grzebała za herbatą, którą w końcu wyjęła i zasypała.  Następnie obrzuciła mnie pytającym wzrokiem patrząc na pszczeli wosk. No ona se chyba jaja robi.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że nie wiesz co to jest? - wskazałem łapą na leżący przede mną kawałek pszczelej pracy.
- Nieeee - przeciągnęła ostatnią literę, a ja miałem ochotę napierdalać łbem w ścianę
- Jakim ty cudem przeżyłaś sama przez około 2 lata i jeszcze żyjesz? - widziałem jak wilczka lekko się zrumieniła burmusząc się. Jak ja uwielbiam kogoś irytować, jakby mi za to płacili, byłbym miliarderem. Jezu, to przecież mój zawód życia. - To jest - zacząłem tłumaczyć jak dziecku widząc irytację na jej pysku, która mnie bawiła - wosk przczeli. Pszczółki budują z tego plastry, w których znajduje się miód, więc kiedy zjesz swój miód też będziesz takie mieć. A teraz pokaże Ci magię. - Wziąłem garnek, roztopiłem w nim na ogniu połowę swojego wosku, po czym pozwoliłem przegrzebać sobie kuchnię wadery w poszukiwaniu pojemniczków i knota do świeczki, który na szczęście znalazłem. Następnie przelałem wosk do wszystkich trzech znalezionych przeze mnie pojemniczków i w środek wetknąłem kawałek odpowiednio zmodyfikowanego sznureczka. Po wyschnięciu wyjąłem z dwóch improwizowanych foremek gotowe świeczki, a trzecia zostawiłem. Na tych dwóch wyjętych naskrobałem sobie 2 wzorki, po czym wręczyłem wszystkie trzy świece Jasmine, kłaniając się jej niczym zawodowy magik.
- Proszę, o to świeczki z wosku pszczelego, tylko się nie poparz ofiaro życia. I umyj pysk, bo masz polepiony od miodu - posłałem jej następny sarkastyczno - cyniczny uśmieszek.
Podobny obrazPodobny obrazZnalezione obrazy dla zapytania świeca z wosku pszczelego w szkle
(Pisane przez Mazikeen)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz