- Oj no, ruszcie swoje cztery litery! Bawcie się! - powiedziała wesoło Tem, która rozrzucała liście na wszystkie strony, a szczególnie we mnie. Dlaczego ona musi być taka nadpobudliwa? Jakoś mnie i reszcie rodzeństwa nie brakuje żadnej klepki, nawet Mateo. Chociaż jeśli by się zastanowić, to jeszcze Ren jest dosyć specyficzny, no ale nie jest tak świrnięty jak ona.
No, może przesadzam, ale nie można zaprzeczyć, że Temisto na tle naszej rodziny wyróżnia się energicznością i wiecznie dobrym humorem.
Zdmuchnęłam pomarańczowy liść z pyska.
- Ale co mamy robić? - spytałam.
- Bawić się! Biegać! Skakać! Rzucać się liśćmi! Po prostu żyyyyć! - mówiąc ostatni wyraz rzuciła w górę trochę liści.
Co prawda minęło trochę czasu, ale koniec końców każdy z nas zaczął się bardziej lub mniej chętnie bawić razem z Temmie. Ganialiśmy się i rzucaliśmy w siebie liśćmi jakbyśmy znów byli szczeniakami.
Ciąg dalszy z perspektywy Kallisto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz