1.11.2018

Od Demo/Sory Do Lii "Stara znajoma powraca v3"

- Wiesz co... Z tego co widziałam z góry to możemy zapolować na Ezekiela. - zaproponowałam
- Hm dobry pomysł wiesz gdzie mieszka? - zapytała poprawiając sznur, ciągnący się za nią.
- Ta zdarzyłam sie zorientować, gdy obserwowałam watahę. - niby moja orientacyjna w terenie nie jest najlepsza. Ale jesli pozna się teren z góry to odnalezienie sie jest dziecinnie proste. Jaskinia Ezekiela nie znajdowała się daleko. Ledwie 10 minut marszu.
Tak jak przypuszczałam dotarłyśmy w wybrane miejsce po kolejną ozdobę choinkową. Zabezpieczenia były marne. Demony nie są rzadnym zagrożeniem, a dają tylko większą frajdę z tego jakim spektakilularnym sposobem giną.
- O boże jak cudownie jest się znów móc powyrzywać. - delektowałam się uczuciem życia które niespodziewanie straciłam. Wiedziałam że sama się zabije przez moją głupotę, ale nie spodziewałam się, że umrę tak szybko.
- Było nie umierać! - po raz kolejny Lia powtórzyła tę samą kwestię narzekając na moją śmierć.
- Było mówić bym nie umżyła. Ciesz się, że jestem... jako tako... - zakończyłam dialog podpalając przedmioty znajdujące się w jaskini.
- Nie zabijecie mnie tak łatwo. - matko czy każdy musi używać jednych i tych samych pewnych siebie powtarzających się i tak szablonowych tekstów? (Tak) Lia kontynuowała zabawę z demonami, a ja zajełam się Ezekielem. Ah! Te marne próby ratowania życia są pocieszne. Głupi zmarnował energie na przyzwanie demonów a teraz jest wykończony. Jak mi przykro. Wyjełam sztylet oraz skierowałam płomienie w strone ofiary. Ten zaś ostatkiem sił spróbował odlecieć, ale jego czarne pióra dopadł mój ogień. Co poskutkowało jego jakże zmysłowym lotem w dół wprost na ziemie. E no może nie wprost.
- Lia... To też się nada na choinke? - wskazałam na zwisające flaki z jakiejś spiczastrzej cześci skały. Poniżej znajdowała się pozostałość z ciała basiora skompana w krwistym sosie.
- Pewnie! Możemy z tego zrobić łańcuch wokół choinki. - po raz kolejny moja przyjaciółka wykazała się kreatywnością.
-To ja go do jakiegoś worka spakuje. - jak powiedziałam tak zrobiłam.
- To teraz jeszcze pare ozdób i można drkorować. - ekscytowała się wadera.
- Ta nie ma to jak dzień, no w tym przypadku noc z przyjaciółką. - stwierdziłam, tak mała rzecz, a cieszy. - To gdzie teraz?

<Lia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz