1.11.2018

Od Lii ,,Polska czystka ze świeżego mleka #3"

Finna nie było w doomuuu! Chyba... nie jestem pewna. Czemu mam wrażenie że go nie ma? Może przewidział nadchodzącą zagładę? A może po prostu zapomniał o czystce? Chociaż syreny było słychać nawet w sąsiedniej watasze. A może on też polował na wilki? 
- Nie czas na bajery! - zirytowałam się - Jak tak bardzo chcesz sekretne romanse prowadzić to się ożyw albo ugadaj się z kimś i współdziel ciało. Znałam taki przypadek że... dobra nie ważne- W tej właśnie chwili moja magia podziałała, a bariera opadła niczym zbite szkło na trawę, po czym znikła. zaśmiałam się pod maską i weszłam do jego jaskini. Było ciemno, i nic nie było widać. Jedyny odgłos wydawały moje mieczyki.. a raczej wirujące z zawrotną prędkością powietrze tworzące tą nietypową broń białą. Po chwili coś śmignęło mi obok ucha, z impetem odbiło się od ściany skalnej i z głośnym brzękiem upadło na podłogę.
- Nie dam się zabić we własnej jaskini. Aż tak słaby to nie jestem. Ale spróbujcie, proszę. Zobaczymy czy wam się uda! - Jak na zawołanie nagle cała jaskinia została oświetlona przez płomyki ognia. Wszystko dokładnie było widać. W tym moją ofiarę.
- Hej Finnuś! Jak zdrówko? - spytałam z ironią w głosie, jednak moje uszy odebrały jakiś inny głos. Zmieniony? 
- Nie twój zasrany interes - warknął przybierając pozycję obronną. 
- Demoś, mogę? - spytałam przesłodzonym tonem
- Lubiłam go. Popatrzę sobie co ma ciekawego a ty sobie morduj - basior lekko zdezorientowany jednak jeszcze nie chory umysłowo (chyba. Nie wnikałam nigdy) posłał w moją stronę niczym Todoroki na testach falę lodu, która za pomocą mojego wiatru rozbiła się na sryliard kawałeczków, a droga którą ten lód poszedł popękała, więc ogólnie mieliśmy mały rów mariański w środku jaskini i masę lodu dookoła a ten lód... zabarwił się chwilę potem na czerwono
- Wiesz co to atak z zaskoczenia, mądralo? - mruknęłam wyjmując z jego pleców dodatkowy, zmaterializowany przed chwilą mały sztylet - Uffff... dywanika z tego nie zrobię - mruknęłam z niby fochem patrząc, jak basior wykrwawia się... coraz bardziej... i bardziej aż w końcu padł... '-' dobra z tego się robi jakieś mdła balladyna. Może sobie jego skrzydła odetnę? Szkoda byłoby palić, oblizałam kroplę krwi z rany którą zadał mi lód, po czym szybkim ruchem ostrzy odcięłam  jego skrzydła.
- Deemoooś! Masz coś ciekawego?! - zawołałam do wadery plując piórami które odczepiły się od skrzydeł. 
- Mhmmmm - zza rogu wyłoniła się wadera z słoikiem i jednym ciastkiem w gębie
- Uh... dobra, to zwiążemy... mamy jedną bombkę na halloweenową choinkę! - zawołałam uradowana związując krwawiące jeszcze zwłoki sznurem i tak oto miałam już 3 lewitujące przedmioty - To gdzie teraz? - spytałam moją towarzyszkę.

< Demo?>

2 komentarze: