Cisza została przerwana przez głos Zahiry.
– Gdzie dokładniej znajdujemy martwą zwierzynę?
– Jak na razie znajdujemy padlinę tylko w Brunatnym lesie – odpowiedział zwięźle.
– Powinniśmy jakoś zamknąć ten teren dopóki nie rozwiążemy sprawy – zaproponowała moja mama.
– Szamani nie będą mogli dojść wtedy do Starego drzewa – stwierdził Fluffy. – Raczej nie będą z tego zadowoleni.
– Jeśli pozostawimy ten teren otwarty, możemy narazić na niebezpieczeństwo watahę. Cokolwiek tam jest nie powinniśmy pozwolić by wydostało się poza brunatny las, bądź by jakikolwiek wilk został jego ofiarą – ciągnęła Zahira.
– Ale jakbyśmy mieli zabezpieczyć ten teren?
– Możemy wyznaczyć warty wojownikom i patrolującym – dała propozycję Stormy.
– Nie mamy zbyt wiele wojowników, a patrolujący mają przecież własną robotę – odparł Kagekao.
– Będziemy zmuszeni…
Westchnąłem cicho, kładąc się na dachu.
– Nuda – mruknąłem.
Naprawdę współczuję Tsumi, że jest zmuszona tam być. Co prawda też tego słucham, tylko że ja w każdym momencie mogę sobie po prostu odlecieć. Ona nie ma możliwości wyjścia z tego spotkania. Skończyło się po prostu na zamknięciu Brunatnego Lasu oraz obstawieniu tam patroli. Przez cały czas Tsumi milczała, pewno nie wiedząc co takiego mogłaby mówić. No i po kiego ona tam, jak i tak jest tylko obserwatorką?
Zejście z dachu zajęło mi chwile. Waderka była już na korytarzu.
– Naprawdę nie rozumiem czemu musisz być na każdym spotkaniu rady, jak nawet się nie odzywasz.
<Tsumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz