Leciałyśmy niesamowicie szybko, aż się zdziwiłam, że w powietrzu Stromy rozwija większe prędkości niż na ziemi. Stormy starała się lecieć w linii prostej, abym nie spadła. Antilia leciał z nami łeb w łeb, a gdy zbliżyliśmy się do szczytu będącego naszym celem usłyszałam jakiś świst w powietrzu. Wadery zdawały się go nie słyszeć. W pewnym momencie dostrzegłam trzy cienie. Były one większe od wilczych.
-em... Stromy?- wilczyca zwolniła lot i odwróciła pysk w moją stronę.
-Co...- nie dokończyła bo gwałtownie zapikowała w dół, przez co zleciałam z jej pleców z krzykiem. na szczęście zostałam szybko złapana w jej szare łapy.- Wybacz. jesteś cała? Spytała szybko, nie zerkając na mnie, gdyż leciała raczej chaotycznie, rozglądając się na dookoła.
-Nic mi nie jest. -powiedziałam i również zaczęłam się rozglądać. Dostrzegłam, jak Antilia ucieka przed jakimiś skrzydlatymi stworzeniami. *Czy to Gryfy?* Stormy Szybko odstawiła mnie na ziemię i kazała się nie zdradzać, po czym odleciała w kierunku Antili nasyłając jakieś chmury na gryfy, aby je spowolnić. Z mojej perspektywy ich potyczka była co naj mniej imponująca. Tak się zapatrzyłam na wadery, że nie zauważyłam kolejnego czyhającego na mnie niebezpieczeństwa. Po chwili jednak przekonałam się, że postanowił zająć się mną młody gryf. Był zdecydowanie mniejszy od tych, które . Zanim zdążyłam od niego odskoczyć, ten zdążył złapać mnie za kark i podnieść w górę. *Jezu ale on wysoki.* Pisnęłam, gdy puścił się biegiem w stronę urwiska z którego zeskoczył, po czym poleciał ze mną w jemu tylko znaną stronę. Zabrał mnie w stronę jakiejś jaskini w górach. Przed zniknięciem wewnątrz góry dostrzegłam jeszcze lecącą w moją stronę Antilię i Stromy, która starała się od nas odciągnąć pozostałe gryfy. Potem nastała całkowita ciemność. Czułam tylko jak idący ze mną gryf delikatnie mną kołysze. Po kilku minutach dotarliśmy do wielkiej komory z gniazdem, wysoko na półce skalnej. Zostałam do niego wsadzona, po czym gryf usiadł i trzymał mnie tak, że czułam się jak jakaś maskotka.
-Możesz trochę uważać? Bok mnie boli...- mruknęłam w jego stronę, na co ten nieco się odsunał, jednak dalej mnie trzymał. Położył swoją dużą głowę na mojej. -Świetnie. Od dzisiaj jestem maskotką. - stwierdziłam z ironią. Młody gryf chyba jej nie wyczuł, bo zamruczał przyjemnie i poczochrał mnie dziobem, po głowie, po czym zaczął coś robić z moją sierścią na niej. *Antilia, mogłabyś mnie stąd wyciągnąć. Trochę tu za ciepło*- myślałam i patrzyłam sobie z góry w kierunku wejścia do tej komnaty. Z góry miałam całkiem dobry widok i było by mi tu całkiem przyjemnie gdyby nie fakt, że cały czas gryf miętolił moją sierść i nie mogłam zejść na dół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz