10.11.2020

Od Vespre c.d Tsumi

Weszliśmy w głąb Brunatnego lasu.
– Nie szukamy niczego szczególnego? – zapytałem.
– Po prostu zrywaj co ci się wydaje na zioło, robimy zapasy.
Rozejrzałem się po lesie. Mimo, że spędzałem z nią tak dużo czasu, dalej nie miałem bladego pojęcia co jest przydatne w zielarstwie, a co jest zwykłymi chwastami. Jedyne co w miarę kojarzyłem to że pokrzywy są chętnie zbierane przez zielarzy. Coś przykuło moją uwagę – zielony mech na korze drzew.
– Tsumiii – zawołałem waderkę zwracając łebek w jej stronę. – A me…
Pusto. Wybyła. Razem z koszykiem. Jak mam zbierać zioła bez jakiegoś pojemnika czy czegoś, gdzie mógłbym schować zioła. Już pomijając brak koszyka, to jeszcze nie wiem co jest ziołem a co nie. Jak ostatnim razem jej pomagałem to zdenerwowała się na mnie przez to, że zamiast ziół przyniosłem trochę tej smacznej trawy która jest najsmaczniejsza przed deszczem.
Spojrzałem ponownie na mech. Czy on się do czegoś przyda? Co prawda jest miękki i chłonny, ale czy ma jakieś zastosowanie jako zioło? W zielnictwie, czy jakkolwiek nazywa się to czym się Tsumi interesuje, raczej nie potrzebują żadnej naturalnej gąbki pachnącej ziemią.
Wróciłem wzrokiem do miejsca gdzie ostatnim razem widziałem waderkę. Pewnie zostawiła za sobą zapach, dzięki czemu będę mógł ją nadgonić. Podreptałem tam, zniżając pysk do ziemi. Trudno rozróżnić woń wilka pachnącego lasem będąc w środku jebanego lasu. Chwilę zajęło mi rozpoznanie zapachu nie pasującego do reszty otoczenia. Ruszyłem kłusem w ślad zapachu waderki, zwalniając co jakiś czas gdy zbaczałem z drogi.
Ból. Cofnąłem łeb gwałtownie, marszcząc pysk. Chłód. Oblizałem nos. Znajomy metaliczny posmak. Musiałem skaleczyć się o coś wystające z ziemi. A była to dziwna metalowa igła, ledwo widoczna wśród ściółki leśnej. Wyglądała specyficznie. Wypolerowana, równa i strasznie ostra. Czy ktoś z watahy mógł ją tu zgubić? Ale czy ktokolwiek z watahy posiada lub posiadał podobną? Jeżeli tak, to po co mu była potrzebna? Miejmy nadzieję że to jedynie jakiś zapaleniec akupunktury a nie ktoś lubujący się w widoku wilka nafaszerowanego metalowymi igłami. Wilki mają dziwne fetysze. Nie mieszam się w ich życie, ale takie upodobanie byłoby trochę… przerażające.
Czy powinienem zostawić tą igłę tak na pastwę losu? Inne wilki będą mogłyby się również skaleczyć. Ale jak tu ją wyciągnąć z ziemi żeby się nie skaleczyć? Do pyska na pewno nie wezmę, a łapą nie wiem czy dam sobie radę. A może jednak… Delikatnie szturchnąłem igłę od boku opuszkami przednich kończyn. Była solidnie wbita w podłoże. Nie sądzę by spadając utkwiła aż tak w ściółce leśnej. Ktoś to zrobił zamierzenie?
Ruch wkoło igły. Nie zdążyłem nawet mrugnąć. Mrożący krew w żyłach chłód blisko moich uszu. Chcąc uciec zniżyłem łeb, stykając się gardłem z rzeczą, która wcześniej skupiła moją uwagę. Przecież wcześniej nie była tak duża…
Panika.
– Nie ruszaj się – rozkazał nieznajomy głos. – Albo sam się zabijesz. 

<Tsumi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz