11.11.2020

Od Stromy do Ziyow

 Analizowałam "szyfr" którym się teraz posługiwała wadera, o dziwo działało, bo chyba zrozumiałam. Chciała wraz ze mną wrócić do mojego świata. Sądząc po kamiennych bransoletkach, raczej nie miała wyjścia. Zrobiło mi się jej szkoda. W głowie wyświetlił mi się obraz tego jak jej przyjaciele, ciepło powitali ją gdy tu wróciła. Położyłam dłoń na ramieniu dziewczyny i patrząc sobie w oczy uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jeśli chcesz, ale czy nie będziesz tęsknić?- spytałam wzięłam jeden długopis i machnęłam schematycznie na kartce dwa wilki (nas) i kilka człowieczków trochę dalej. Potem spojrzałam na Ziyow. Ta zerknęła na moje rysunki i lekko się zamyśliła, Lyn stał nad nami i przyglądał się wszystkiemu.
-D0br3 py7an13. Ziyow? - po tonacji i tym, że zwrócił się do wadery stwierdziłam, że również załapał moje pytanie. - C0 73raz? -spytał i ewidentnie czekał na odpowiedź. Po dłuższej chwili ciszy, spojrzał na kamienna bransoletkę na ręce wadery. - Cza5 513 kończy. Je5l1 chc35z 70 p0jd3 z Wam1, n1c 5z390ln390 mn13 7u n13 7yma, a przypu5zczam, ż3 dłu90 na 7ym 5w13c13 n13 p0żyj3my. -Ziyow skinęła potwierdzająco głową. wstała, pomogła mi wstać i zabrawszy rzeczy z podłogi w trójkę ruszyliśmy w dal korytarzem. Dwójka ludzi rozmawiała ze sobą po drodze, ja szłam posłusznie za nimi. Po chwili zatrzymaliśmy się przed jakimiś drzwiami. Basior zniknął na za nimi, by po chwili wrócić z plecakiem. 
-Po co ci to?- spytałam wskazując na przedmiot. Chłopak się zaśmiał, znowu poczochrał mnie po mojej sierści i odparł
-Prz3z0rny zaw5z3 ubezp13cz0ny. - potem ruszyliśmy dalej. Przed wyjściem obaj uważnie się rozglądali po czym chwycili za broń palną i wyprowadzili mnie na zewnątrz. Następnie biegiem ruszyliśmy w stronę ruin do których nas przeniosło, z mojego świata. Tam Usiłowaliśmy znaleźć sposób aby przeniosło nas z powrotem, ponieważ portal nie chciał się otworzyć po naszym przyjściu, a po dokładniejszych oględzinach stwierdziłam, że nie było tu żadnej bramy, tylko stare zadrapane malowidła i zniszczona posadzka pokrywająca się piaskiem. Spojrzałam na zgromadzonych i gestykulując spytałam
-Co teraz?- ci rozłożyli ręce pokazują, że nie wiedzą. Postanowiłam pomodlić się więc do moich bogów, aby pomogli nam jakoś wrócić, albo podsunęli pomysł, jak mamy to zrobić. Usiadłam na ziemi w siadzie skrzyżnym złożyłam ręce i zamknęłam oczy. Zwolniłam oddech i oczyściłam umysł po czym gdy poczułam słabą więź z bogami wyszeptałam do nich modlitwę z prośbą. Niestety nie uzyskałam żadnej odpowiedzi z ich strony, choć niekoniecznie znaczyło to coś złego. Byłam dobrej myśli i po wszystkim po prostu siedziałam czekając i rozglądając się, w tym czasie moi towarzysze o czymś rozmawiali.

<Ziyow?>
Lyn idzie z nami, ale jak wrócimy? To już Twoje zadanie ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz