18.11.2020

Od Nashi cd Antilii

 Już po kilku minutach marszu ukazało nam się wejście do jakiejś nory w ziemi. 
-Poczekajcie tu chwilę. Sprawdzę, czy nas pomieści i nie zaleje - zakomunikowała Stormy i podbiegła do otworu w ziemi. Był on w zboczu, którym schodziliśmy i miał korzystnie umieszczone wejście tj. woda przez nie nie wpływała do środka. Po chwili Szara wadera wróciła do nas z delikatnym uśmiechem. -Możecie tam wejść. - odprowadziłam więc jaśniejszą waderę do wejścia i puściłam ją przodem. Odwróciłam się w stronę Stormy, która powolnym krokiem szła za nami. 
-Czekaj. Dlaczego powiedziała, że możemy wejść? Ty nie wchodzisz do środka?- spytałam. W dali rozległ się huk grzmotu, a deszcz się wzmógł. 
-Ja muszę coś jeszcze załatwić. Zostawiam ją pod Twoją opieką, ale w razie czego masz uciekać na nic nie zważając. Rozumiesz?- odpowiedziała mi do ucha, aby czasem druga wadera nic nie usłyszała. 
-No dobrze, tylko wróć tu potem. -powiedziałam, Stormy odbiegła w swoją stronę, a ja z lekko podkulonym ogonem weszłam do groty. Białoniebieska wadera wyglądała prawie jakby spała, ale tego nie robiła. Uszy miała nastawione w kierunku wejścia, przed którym usiadłam.
-Wiem, że nie śpisz, ale nie krępuj się. Będę cicho. - powiedziałam nie za głośno, ale też nie szeptałam, gdyż mogła by mnie nie usłyszeć przez szum deszczu. Odwróciłam głowę i wpatrywałam się w rysujący się w dole las. przez głowę przewinęły mi się wspomnienia zabaw i przygód z Allenem. Odruchowo przycisnęłam do siebie złotą jaszczurkę zawieszoną na mojej szyi. *Dziękuję Allenie* pomyślałam i przymknęłam oczy, uśmiechając się przy tym. 
Słyszałam wolniejszy oddech skrzydlatej wadery, za mną. Nadal nie spała. *Może mi nie ufa?* Tak to raczej o to chodzi. skuliłam się w kłębek, aby się trochę ogrzać. Miałam w głowie genialny pomysł, jak wkupić się w łaski wilczycy. Gdy burza przeszła, a został po niej jedynie deszcz wstałam i zerkając na wilczycę rzuciłam w jej stronę - Wychodzę i niedługo wracam.- Gdy wyszłam z kryjówki dodałam jeszcze z śmiechem -Nie myśl o ucieczce, jestem szybsza niż może Ci się wydawać. Potem zrobiłam kilka skoków w kierunku lasu i zjechałam na dół z piskiem radości i ekscytacji z takiej atrakcji.

******************

Od kilku minut szłam za świeżym tropem zająca. Byłam taka przejęta, że aż całą drgałam. Ślad nagle zawinął z powrotem w kierunku górskiej łąki, gdzie zostawiłam białą, skrzydlatą waderę. Po chwili zauważyłam ślady sporych łap pozostawione w ziemi. Były one wilcze, ale po zapachu poznałam, że nie należą do nikogo z watahy. 
-podejrzane- mruknęłam pod nosem i ostrożnie stawiając łapy szłam dalej. Tropy się pokrywały, przez większość drogi, ale potem nagle pojawiła się krew, a ślady łap nagle się rozdwoiły. *To było polowanie i to z sukcesem!* - Pomyślałam, po chwili zatrzymałam się za zwalonym drzewem. Usłyszałam szelest i poczułam wyraźny zapach świeżo zabitego zająca, nie dwóch, albo nawet trzech zajęcy. Do tego poczułam jeszcze obecność dwóch wilków. Postanowiłam sobie odpuścić i się wycofać. Najciszej jak mogłam odbiłam w lewo i pobiegłam w kierunku groty starając się przy tym zatoczyć łuk aby zgubić możliwą pogoń. Na oje nieszczęście potknęłam się na kamieniu i upadłam z impetem. Jęknęłam bo nie podniosłam się sama tylko za kark złapał mnie Jeden z dwójki intruzów. 
-Puszczaj!- warknęłam i starałam się wyrwać. Mimo tego, że mam już ponad rok w porównaniu z oprawcami byłam malutka. *Jakieś wilki na sterydach* przeszło mi przez myśl. Drugi basior się zaśmiał i szepnął mi do ucha 
-Nie ma takiej opcji maleńka. Nam nie przeszkadza się w posiłku.- przypatrzyłam się im się lepiej. Byli wysocy i dobrze zbudowani. Ten który mnie trzymał chyba był starszy,  na łapach miał wiele blizn. Nie widziałam go za dobrze, bo nie mogłam sobie pozwolić na wiele ruchu, ale wywnioskowałam ,że cały jest pokryty bliznami. Drugi był młodszy i również posiadał wiele blizn. Obaj mieli na sobie słaby i prawie zmyty zapach Exana i Stormy. 
*Byli tu już kiedyś, ale patrol ich przegonił* pomyślałam i znowu starałam się wyrwać. Skoro tu wrócili, teraz nie odejdą tak łatwo. Młodszy pokręcił z lekkim rozśmieszeniem głową, na co zostałam przygwożdżona do ziemi. 
-Nie wierć się tak. Ciężka jesteś i to nie wygodne- warknął ten, który mnie trzymał, na co z parsknęłam oburzona. Ugryzłam go w przednią łapę, a gdy zluźnił uściska szybko się zwinęłam spod jego łap i szybko wspięłam się na pobliskie drzewo. 
-Ej! Wiewiórka! Złaź z tego drzewa albo Cię z rzucimy!- Zawołał młodszy, w tym czasie starszy lizał swoją zranioną łapę. Zignorowałam ich i rozejrzałam się. Teraz dostrzegłam stertę zwierzyny, jaką upolowali, a  w moim zasięgu wzroku pojawiła się łąka, do której chciałam się dostać. Nagle drzewo zadrżało, na co wbiłam swoje pazurki w korę niegrubej gałęzi, na której siedziałam. Pisnęłam i z lekką paniką szukałam drogi ucieczki. Sąsiednie drzewa były trochę daleko i nie wiem czy bym doskoczyła. Nagle usłyszałam śmiech wilków z dołu i trzask gałęzi. - O bogowie!- zaskomlałam i szybko się podniosłam. Wzięłam krótki rozbieg i w ostatniej chwili skoczyłam w kierunku najbliższego drzewa. Ledwo złapałam się łapą gałęzi. Po chwili jednak ta również się złamała, gdyż była sucha i za cienka, a ja z głośnym krzykiem spadłam w dół. Poczułam przeszywający moje ciało ból. Ledwo otworzyłam oczy wpatrując się przed siebie.  Stęknęłam starając się podnieść, ale nie umiałam. Byłam pewna, że mój krzyk rozniósł się po całej okolicy, a z oddali słyszałam nadal słabe echo. Jedne z wilków stanął nade mną i szepnął mi do ucha. 
-Trzeba było się poddać. Teraz leż sobie tutaj i czekaj. Dzięki Tobie na pewno wiedzą o naszej obecności, ale nie martw się. Jeszcze się spotkamy. - potem odszedł, a ten którego ugryzłam przejechał pazurami po moim boku. Uchyliłam pysk chcąc zaskomleć z bólu, jednak z mojego pyska wydobył się tylko niewielki obłoczek pary. Powieki stały się za ciężkie i same się zamknęły, zanim jednak odpłynęłam usłyszałam szelest łap i czyiś delikatny dotyk. *I na co mi było opuszczanie bezpiecznej groty?*

<Antilia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz