14.02.2022

Od Tsumi do Vespre

Głównie pieprzenie. Oni chcieli jakieś minerały, my informacje o sprawach z półboskimi larwami. Trzeba będzie jakoś Sokara ogarnąć, bo aktualnie to chyba jedyny żyjący półboski szczen. Trzeba pozostawić przy życiu i dbać, bo jeszcze nasza jedyna wyjątkowa karta pójdzie się walić. Westchnęłam, wychodząc z pokoju targowiska. Nie potrzebowaliśmy jakoś dużo minerału, ale sam fakt iż musieliśmy oddać jakąś część, to dla mnie nieporozumienie. Konieczne, ale nadal. W końcu bycie stereotypową cebulą nie może istnieć, jeśli cebularz roztrwania wszystko na prawo i lewo. I tak się trochę potargowaliśmy, więc jakiś procent zaoszczędzimy. Plus dla nas. Minus z kolei był taki, że.... nie podobała mi się Violet. Nie, że jej nie lubiłam, absolutnie! Nawet jej nie znałam, a moje nastawienie było raczej neutralne. Jednak jakiś owad żarł mi opuszkę, a ja nie mogłam go zlokalizować. A może to po prostu jakiś kaprys? Nie wiem, ten stereotyp o kobietach czy coś. Spokojnym, tępym wzrokiem odprowadzałam oddalające się dwie sylwetki. Mojego brata przyjaciela, oraz wysłanniczki innej watahy. 

- Hej, Fluff - Zagadałam do czarnego basiora, który właśnie postanowił się oddalić. Najpewniej do biblioteki czy coś. Ten spojrzał na mnie, pytającym wzrokiem. Spokojnie staruszku, nie chcę z ciebie zrobić testera. Od tego mam tamtą ciemną flegmatyczną masę na wpół martwą. 
- Tak? - Proste, stateczne pytanie. Podreptałam więc bliżej. 
- Nie masz może ochoty, by pomóc mi w- - Nie zdążyłam dokończyć, gdyż ten najwyraźniej znając już moje zamiary, pokręcił spokojnie głową, powodując mój spadek zaangażowania. 
- Przykro mi, może innym razem - A po tych słowach, tak jak to by zrobił każdy inny wilk, po prostu się oddalił tam, gdzie chciał iść. Została jeszcze Antilia. Ale ta gdzieś zniknęła zaraz po zgromadzeniu. Innych nie znałam. Byli jeszcze moi opiekunowie i zmarła mama Vespre, ale nie będę gadać do ściany licząc na cud i odpowiedź z nieba. A opiekunowie.... uh. To opiekunowie. Z kamienną, ponura miną powędrowałam więc do swojego pokoju z papierami. Mój plan na zajęcia się czymś innym by nie siadać do spraw formalnych poszedł spać. Siadłam dopiero w swoim pokoju na miękkim puchatym dywaniku i rozłożyłam wszystko na biurku/stoliku. Co ja tak właściwie robię? Nie nadawałam się do tego. Powinnam sadzić kwiatki w ogródku i mieszać zioła, a nie męczyć się ze sprawami umysłowymi. Jedyne co mnie ratowało to umiejętności i wiedza wpojona za szczeniaka oraz rada i towarzysze. Trochę jak taka kukiełka kierowana przez miliony sznureczków. Po jakimś czasie, do pokoju wszedł Vespre, który jakoś tak niepewnie podszedł, by położyć się obok, kładąc łeb na moim ogonie. Nawet mi się nie chciało odwracać głowy w jego stronę. Po prostu na wpół martwym wzrokiem patrzyłam się tępo na kartki. Jakieś irytujące uczucie przebiegło mi przez kark, jak taka pchła. Bardzo irytująca pchła. 

~~~*~***~*~~~


Jak się okazało, z Bryzy nad ranem przyszedł... kolejny wilk! Czy się cieszyłam? No, może nieco zaciekawiłam. W końcu był już wysłannik, prawda? Jak się jednak okazało, podczas nieobecność Violet, jej grupa dobiła z kimś targu za kolejne informacje. Wszystko dobrze, spoko, ale nie przyszli do WMS tylko z dobrego serca. Oczywiście, że nie. Zaraz po chwilowej rozmowie z Violet, ona i nowy przybysz, którego imienia nie pamiętałam pomimo dwukrotnego wypowiedzenia go, stawili się przed miejscem, w którym właśnie skończyłam jeść płat mięsa. Uniosłam wzrok. Do jakiego wniosku doszli? 
- Chcielibyśmy, żeby odbyła się kolejna narada - Odparł jasno-szary basior o zielonych oczach i innych zielono/żółtych akcentach w sierści. Na pewno był starszy od Violet, ale nie czułam do niego większego zaufania niż do wcześniej przybyłej wadery. - Nasz mamy nowe informacje, za które możecie zyskać i my, i wy. -  Na jego prośbę kiwnęłam tylko głową, by wstać i skierować się na poszukiwania jakiegoś towarzysza broni. 
- Ej, czekaj! - Zawołałam za ciemnym punktem, który sobie wegetował na korytarzu. Vespre spojrzał na mnie zaspanymi oczami. Chyba trochę za bardzo go męczę. Albo może powinnam zalecić jakieś inne zioła? Odgoniłam myśli strzepnięciem ucha.  - Nie chcesz się może przewietrzyć i polecieć poszukać Antilii? - Jego wzrok natychmiastowo przerodził się w jasny wyraz ,,Nie". Zakładałam, że wszystko słyszał, albo dowiedział się od Violet. Druga opcja tworzyła coś dziwnego w moim ciele, ale to tylko kolejna irytująca pchła. Na jego niemą odpowiedź machnęłam tylko łapą zbywająco. 
- No, liczę na ciebie! - Na mój pysk wkradł się wredny zwycięski uśmieszek, kiedy sama poszłam szukać Fluffiego, a Vespre spróbował jakoś odżyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz