Ponownie obudziłem się ciężko dysząc. Rozejrzałem się dookoła, ale zamiast nieznanej lokalizacji gdzieś pod ziemią, znajdowałem się w swojej jaskini. Wyszedłem z jaskini, żeby sprawdzić, czy to na pewno był tylko sen i czy znajduje się tam ta wielka dziura, ale zamiast tego zobaczyłem o wiele większą dziurę... W sumie to dookoła jaskini była ciemność, pochłaniająca wszystko. Widoczne były tylko kamienie i drzewa unoszące się w powietrzu. Niestety były zbyt od siebie oddalone bym mógł po nich skakać. Spróbowałem się przemienić, jednak dalej nic. Kiedy się odwróciłem, mojej jaskini również nie było. Teraz stałem na kawałku ziemi z trzema drzewami dookoła oraz krzakiem. To na pewno był sen, a precyzyjniej mówiąc kolejny koszmar. Nic nie mogłem zrobić. A najgorsze było to, że miejsce to pochłaniało kawałek po kawałku obiekty znajdujące się tam, więc i na mnie przyjdzie kolej. Chciałem skoczyć w przepaść, bo w końcu kiedy umrze się we śnie to powinno się obudzić, jednak zanim zrobiłem krok w nicość, zatrzymał mnie dziwnie zdeformowany głos.
-Jeśli umrzesz to nigdy się nie obudzisz - powiedział, a gdy zlokalizowałem źródło dźwięku, okazało się że był to potwór z pierwszego snu przed którym uciekałem. Nic dziwnego, że nie pamiętałem jak wygląda. Stworzenie co prawie sekundę zmieniało swoją postać, co sprawiało, że jego wyglądy się nakładały i nie przypominał niczego. Było przerażające, ale na swój sposób ciekawe. Kiedy próbowałem się mu przyjrzeć, nagle zaczęła boleć mnie głowa... Ale skoro to był tylko sen to jakim cudem poczułem to. Spojrzałem na drzewo obok nieznajomego. Chciałem coś powiedzieć, zapytać kim jest i skąd to wszystko wie, jednak gdy spróbowałem mój głos po prostu zniknął. Jakby ta nicość, która otaczała całe miejsce nie pozwoliła mi na porozumienie się z tym bytem.
-Zostałeś przeklęty. Nigdy się nie wybudzisz. - kontynuował - Musisz znaleźć źródło i je zniszczyć.
Jak dokładnie wygląda te źródło, czy wystarczyło tylko zniszczyć ten przedmiot, czy należało odprawić jakiś rytuał. Tyle pytań, a żadnego nie mogłem zadać.
-Jeśli umrzesz to nigdy się nie obudzisz - powiedział, a gdy zlokalizowałem źródło dźwięku, okazało się że był to potwór z pierwszego snu przed którym uciekałem. Nic dziwnego, że nie pamiętałem jak wygląda. Stworzenie co prawie sekundę zmieniało swoją postać, co sprawiało, że jego wyglądy się nakładały i nie przypominał niczego. Było przerażające, ale na swój sposób ciekawe. Kiedy próbowałem się mu przyjrzeć, nagle zaczęła boleć mnie głowa... Ale skoro to był tylko sen to jakim cudem poczułem to. Spojrzałem na drzewo obok nieznajomego. Chciałem coś powiedzieć, zapytać kim jest i skąd to wszystko wie, jednak gdy spróbowałem mój głos po prostu zniknął. Jakby ta nicość, która otaczała całe miejsce nie pozwoliła mi na porozumienie się z tym bytem.
-Zostałeś przeklęty. Nigdy się nie wybudzisz. - kontynuował - Musisz znaleźć źródło i je zniszczyć.
Jak dokładnie wygląda te źródło, czy wystarczyło tylko zniszczyć ten przedmiot, czy należało odprawić jakiś rytuał. Tyle pytań, a żadnego nie mogłem zadać.
-Pomogę ci wydostać się stąd. Tylko pamiętaj, nie zasypiaj dopóki nie złamiesz klątwy. - po tych słowach stwór zniknął. Po chwili z nieba zaczęły padać czarne, małe płatki nieznanego mi kwiatu, a kiedy płatek wylądował na moim nosie, obudziłem się.
Tym razem siedział przy mnie zmartwiony Haku. Uśmiechnąłem się do niego i powiedziałem:
Tym razem siedział przy mnie zmartwiony Haku. Uśmiechnąłem się do niego i powiedziałem:
-Nic mi nie jest.
Usiadłem i rozejrzałem się dookoła. W głowie wciąż słyszałem "znajdź źródło klątwy". Będę musiał przetrząsnąć jaskinię i okolice w poszukiwaniu jakiegoś przedmiotu, którego wyglądu nawet nie znałem.
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz