13.04.2018

Od Lili (Lily) Do Tenszi

Wyobrarzacie sopie rze pszyhodzi do was ktosi njeznaiomy i wam muwi rze stracilisiće pamienć i rze go nje pamientaće? Ia tak miauam.
Nieznajoma zaprowadziła mnie do szkolnej biblioteki, w której znajdował się pokój, nazywany przez nią "tajemnym pomieszczeniem". Ona i jej towarzysze rozmawiali o różnych dziwnych rzeczach, m.in. o tym, że straciłam pamięć i mogę zrobić. Pff, jeszcze czego. Wszystko dobrze pamiętam, a tu mi się takie natręty wtryniają i wszystko psują. Siedzieliśmy na dywanie w "tajemnym pomieszczeniu" i słuchaliśmy biszkoptowej wadery. Nagle jeden ze szczeniaków, a dokładniej czerwona waderka zwana Kają, mocno walnęła mnie w głowę jedną z grubych, ciężkich ksiąg.
- Ej! - poskarżyłam się. O co im chodzi?! Wmawiają mi jakieś bzdury i jeszcze używają przemocy, jakby z chęcią pozbawienia przytomności. I potem znowu ględzenie o tym, że straciłam pamięć.
- Jednak nie można wyklu... - mówiła biszkoptowa wadera o imieniu Tenshi, jednak jej przerwałam:
- Mogę już iść? - spytałam zmęczonym głosem. Popatrzyła na mnie z wyrzutem.
- Dobrze - odparła. - Tylko niech pani na siebie uważa i z nikim nie rozmawia.
Jeszcze czego! Wstałam, i czym prędzej wyszłam z pomieszczenia. W głowie w kółko odtwarzały mi się tylko dwa słowa.
Dom. Spać. Dom. Spać. Dom. Spać. Dom. Spać. Dom. Spać. Dom. Spać. Dom. Spać. Dom. Spać. 
~~~*~~~
Leżałam, cała okryta kołdrą. Nie miałam na nic ochoty. Głowa mi pękała, a ciało odmawiało wszelkiego posłuszeństwa. W połowie śpiąc, w połowie nie śpiąc, usłyszałam czyiś głos.
- Pani Lily! Pani Lily!
To chyba ci natręci, którzy mi wmawiali te banialuki. Nie, nie chyba.
Na pewno.
Mamrocząc pod nosem, zwlokłam się z łóżka. Mroczki stanęły mi przed oczami. Potrząsnęłam głową i podeszłam do okna.
Widok sprawił, że szczęka mi opadła.

Tenshi? Masz tu odpisik. A teraz wymyślaj, co takiego "wielkiego" się stanęło. >:3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz