20.07.2021

Stormy do Vili

Obudziłam się jakąś godzinę temu. Odprawiłam codzienne rytuały i po szybkim śniadaniu udałam się na poranny lot. Tak się złożyło, że było to tuż przed wschodem słońca. Ciepły front muskał moje pióra i sierść, gdy szybowałam nad niewielkim laskiem, u podnóży Gór Ciętych. Rozkoszowałam się chwilą. Nie spodziewałam się nikogo zastać o tak wczesnej porze, jakież wiec było moje zdziwienie gdy w dole dostrzegłam szybkim tempem, idącą wilczycę o czarnym umaszczeniu. Postanowiłam wylądować niedaleko i zagadać, gdyż wcześniej nie miałyśmy okazji się poznać. Fluffy wspomniał tylko o nowej członkini watahy o imieniu Vila.

Zrobiłam beczkę, z której wyszłam pikując. Wylądowałam kilkanaście metrów za waderą. Potruchtałam w jej stronę, uprzednio miło wołając w jej stronę :"Dobre rano". Wilczyca zatrzymała się i zwróciła głowę w moim kierunku. Wyglądała na zaskoczoną i nieco zmieszaną.
-Hej. Vila? Zgadza się? - przywitałam się z ciepłym uśmiechem, wyrównując z waderą. Wilczyca skinęła głową na potwierdzenie. - Stormy. Radna watahy i strażnik powietrzny - przedstawiłam się. - miło mi Cię poznać.
-Mnie również- powiedziała po chwili wadera. Zauważyłam, że była nieco spięta.
-zapowiada się, piękny dzień. Nie sądzisz? - zagadałam, by nieco rozluźnić atmosferę- Gdzie się wybierasz, jeśli mogę wiedzieć? Mogę jakoś pomóc? - zasugerowałam

Vila?
<Skromny początek, ale liczę na to, że się rozpiszemy>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz