21.07.2021

Od Vili do Kennego

- Jasne, że nie jestem zawiedziona. W końcu zobaczyliśmy się dopiero wieczorem, a droga była całkiem spora. Tereny też są dość rozległe, więc spodziewałam się tego. - odparłam poprawiając nieco nastrój zakłopotanego wilka.
Przez ten krótki, ale długi spacer zdążyłam poznać Kennego na tyle, by móc w miarę spokojnie i bez obaw porozmawiać z nim. Nigdy dotąd nie miałam zbyt bliskich kontaktów z wilkami, a zwłaszcza z basiorami, więc było mi niezwykle ciężko zebrać się na cokolwiek. Z jednej strony czułam się skrępowana, a z drugiej nie chciałam, żeby złe coś odebrał. Przez cztery lata życia w samotności czasem socjalizacja i zapoznawanie się jest trudne...
- Więc... - zaczęłam - Chciałbyś może jeszcze o czymś porozmawiać? Myślę, że dość miło nam się rozmawia, a nie wyglądasz na sennego. - dokończyłam wstydliwie patrząc w głąb Źródeł by nie poznał, że jestem nieco spięta.
- Hmmm, tak. Myślę, że możemy pogrążyć się nieco w pogawędce. - zgodził się spoglądając na mnie. - Wyglądasz na zdenerwowaną. Wszystko w porządku? - dodał po chwili nachylając się lekko w moja stronę.
- Tak, jasne że tak! - odparłam szybko. - Po prostu zbyt długa samotność i życie w ciągłym biegu, z oczami dookoła głowy, by nikt nie zrobił Ci krzywdy i nie zabrał pożywienia odbyło się na moim postrzeganiu towarzystwa. Wiesz, mimo że uwielbiam poznawać innych to strasznie się przy tym boje, że kogoś zaboli to co mówię, powiem coś się tak, albo po prostu... Nie podołam. - powiedziałam spoglądając na niego. Wilk wyczuł co mam na myśli.
- Rozumiem, nie masz się jednak czym przejmować. Możesz być sobą, nie ma problemu. Każdy z nas ma jakieś dołki i fobie czasem. Chciałabyś mi coś o sobie opowiedzieć? W końcu nie znamy się zbyt blisko. - zaproponował i w warującej postawie podniósł uszy z oczekiwaniem na to co odpowiem.
- Jestem córka modyfikowalnych wilków z niemiłosiernie silnymi mocami. Wszystko co potrafię robić zawdzięczam w głównej mierze mojego ojcu. Był często nazywany w swoim stadzie Władca Ciemności, bo jego Żywiołem jest Mrok i Umysł. Nigdy nie znaliśmy jego rodziców, bo pamięć moich rodziców nie sięga tak daleko. On już od małego był w laboratorium, a moja matkę znaleziono w mroźnych i lodowatych krainach zimą, kiedy była bardzo mała. Badania i eksperymenty sprawiły, że z Wilka Wody nagle stała się Ognistym Wilkiem... Stąd nasze nietypowe wyglądy. - zaśmiałam się.
- Czyli... Nie masz umiejętności związanych z wodą po matce? Nie jesteś w ogóle związana z żywiołem, którego kolor nosisz na futrze? - spytał lekko zdumiony.
- Nie. Moja matka także nie. Naukowcy wywołali w jej DNA jakieś dziwne i nieodwracalne zmiany. Ona sama nie miała możliwości odkrycia swojego "biologicznego" żywiołu, bo odkąd pamięta włada ogniem. Często wywołuje to zdziwienie u innych, ale bycie modyfikowanym, poddawanie się badaniom i eksperymentom niszczy życie bardziej, niż można byłoby się tego spodziewać... - wspomnieniami sięgałam mojego rodzeństwa.
- Aż tak nie podoba Ci się Twoje pochodzenie? - zapytał z zasmucona mina Kenny.
- Ależ nie. Nie wyobrażam sobie nie władać Mrokiem i Umysłami. To zdecydowanie moje żywioły, ale nie dlatego modyfikacje nie są dobre. Moi rodzice oprócz mnie mieliby piątkę innych, wyjątkowych szczeniąt... Niestety cała piątka była w jednym miocie i niestety, moja mama ciężko przeszła poród, a żadne z nich nie przeżyło. Stąd moje imię. Nazwali mnie tak, abym miała cząstkę od nich. Jestem też szóstym szczenięciem i jednym jakie przeżyło. Są ze mnie dumni i mimo tego, że nie widzieliśmy się już cztery lata, wiem, że widzą moje poczynania i czekają aż się spotkamy. - wzdychając odpadłam na ziemię i obserwując zaskoczonego wilka dodałam. - Nie martw się. Nie naśle na Ciebie złych duchów. Nie zarazisz się też modyfikacjami, nie są zaraźliwe. - zamawiałam się.
- Nie o to chodzi - zaśmiał się także, po czym dodał - Nigdy nie słyszałem podobnej historii. Jesteś chyba pierwszym wilkiem, który ma tak niepowtarzalną rodzinę i przeszłość. Nie przypominam sobie, żeby jakiś inny podobny osobnik tutaj trafił. Jak się tu w ogóle dostałaś? - zadał kolejne pytanie.
- Kiedy naukowcy i lekarze zrobili najazd na stado, które pod dowództwem mojego ojca Villiama i matki Vissandry uciekło jakiś czas wcześniej, kiedy byłam wówczas małym szczenięciem - mój ojciec wiedział, że tym razem ludzi jest zbyt wiele. Po prostu uciekaliśmy, głównie z mojego powodu. Nagle odbiłam w innym kierunku niż moja matka i ojciec i uciekając ile sił w nogach że strachu, kiedy się zorientowałam już było za późno, żeby zawrócić... Sama się wychowywałam. Trafiłam nagle do jakiejś babci, która zachowała mnie w postaci psa domowego. Ludzie mimo to dotarli do niej... Ale ona już nie żyła. Umarła w nocy, a ja nie mogąc nic zdobią po prostu czekałam. Nie miałam pojęcia, że moi oprawcy będą akurat jej nadzieją. Niestety nie doczekała ich przyjazdu, a ja kiedy ich zobaczyłam po prostu uciekłam jak kilka lat wcześniej. Nie pamiętam już mojej drogi, ale dotarłam tutaj. Po prostu. Pochodzę z Południa. Mroźnego Południa. - dodałam s
spoglądając na Źródła. W nocy również były nieziemsko urokliwe.
- Ja... - zaczął basior spokojnymi tonem.

>Kenny?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz