Nie minęło aż tak dużo czasu, jak mogłoby się wydawać. Znaczy, dla mnie minęła wieczność. Każda sekunda rozciągała się niemiłosiernie, poczas gdy ja miałam zajęcie, zwane jako patrzenie się w pustą przestrzeń. Co teraz będzie? Dwóch radnych, mało osób na to stanowisko. I tak wyższych nie mamy jakoś specjalnie zapełnionych, głównie dlatego, że po prostu nie każdy się nadaje. Oh Tsumi, jak bardzo jesteście w dupie. Moje myśli zaczęły się plątać, szukając jakiegoś punktu wyjścia. Aż w końcu zjawił się on. Vespre wszedł do pokoju, mogłabym lekko powiedzieć, że nieswój. Spodziewałam się naprawdę wszystkiego. Nawet tego, że mógłby mnie obwiniać że nic nie zrobiłam gdy jego matka została zabijana. Ale zaraz, że co?
- Eh? - zdezorientowana podniosłam
głowę i zmarszczyłam brwi, patrząc na szczeniaka. Moi dwaj
opiekunowie również wyglądali, jakby byli zaskoczeni tą
informacją. Arietes przyglądał mu się z uwagą, bez szczególnego
wyrazu... pyska? Znaczy, nie żeby ogólnie miał jakiś wyraz, ale
teraz po prostu było to czuć. Nadal nie specjalnie mogłam stać,
więc z podłogi spojrzałam zdezorientowanym, a za razem poważnym
wzrokiem w stronę Vespre.
- Na pewno? Wiesz, że to dużo roboty,
teraz pewnie i tak nie mógłbyś przejąć obowiązków swojej... po
prostu pewnie trafiłbyś tak jak ja pod opiekę radnych, którzy by
się na razie uczyli – odpowiedziałam, zmieniając tor pierwszego
zdania, na jakiś inny. Albo po prostu przeskoczyłam jakąś... dość
istotną część.
– Odpocznij. - mruknęłam, patrząc na
reakcję przyjaciela. Nie wiedziałam, czy chciał to usłyszeć,
pewnie chciał znaleźć coś, czym mógłby się teraz zająć,
ale...
- Nie – odpowiedział zdawkowo, jednak zaraz potem
rozwinął swoją wypowiedź – Może być szkolenie, jeśli tylko
radni będą mieć czas – Pusty ton głosu, jakby mnie dodatkowo
dobijał. Westchnęłam, kładąc głowę na posadzce. Dotarło do
mnie, że jednak w tej chwili nie ma sensu proponować odpoczynku. Po
prostu nie.
- Chodź, dam ci jakieś zapiski z którymi mógłbyś
się zapoznać – powiedziałam wstając, jakby chcąc tym samym
zostawić za sobą burzę uczuć, które wywracały mi żołądek.
Tamashi wyraźnie zaprotestował. Nie podobało mu się, że robię
jakieś niepotrzebne ruchy, jednak tylko machnęłam ogonem, kierując
się do wyjścia.
<Vespre?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz