- W zasadzie to szukam po prostu jakiegoś dobrego miejsca do znalezienia czegokolwiek do jedzenia. Jest dość wcześnie, a ja zawsze w tych porach umieram z głodu. - odparłam widząc, że wadera nie ma wobec mnie złych zamiarów. Gdy powiedziała, że jest z Rady od razu się domyśliłam, że wiedziała już wcześniej o tym, że jestem na tych terenach.
- Niedaleko jest dość ciekawe miejsce. Można tam znaleźć trochę ptactwa, idealne na śniadanie. Byłaś już na Podniebnych Ścieżkach? - zapytała unosząc swój ogon do góry.
- Szczerze mówiąc nie. Do tej pory zwiedziłam tylko Źródła i trochę Ciętych Gór. Okolica wygląda w porządku, ale doszły mnie słuchy, że jest tu dość piękne miejsce. Chciałabym odwiedzić Szkarłatny Las. Coś mi to mówi … - odparłam podnosząc pysk do góry i patrząc w niebo. Było piękne.
- W takim razie mogę zaproponować Ci wspólną przechadzkę. Znam trochę terytorium naszej Watahy, więc z chęcią Ci pomogę, ale najpierw chciałabym Cię lepiej poznać i zjeść z Tobą pierwsze wspólne śniadanie. Myślę, że jesteś sympatyczna. - wadera pomachała radośnie ogonem na tę wzmiankę.
- Tak, dziękuję. Ty też wydajesz się być niezwykle pozytywnym wilkiem. - odparłam, wyruszyłyśmy w drogę.
Nasza przechadzka nie zajęła nam długo. W międzyczasie wadera opowiadała mi o niektórych miejscach i gdzie lepiej nie zapuszczać się samemu, bądź w nowiu. Okolice mogą być niebezpieczne, zważywszy na rozległe obszary i możliwość ataków, albo obecności wrogów na naszych strefach. Słuchając jej opowieści doszłam do wniosku, że naprawdę jest pozytywną i sympatyczną wilczycą, raczej nie ma złych zamiarów.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce moim oczom ukazały się górzyste ścieżki. Niektóre wąskie i strome, inne większe, ale z wrażenia bardziej kruche. Poczułam dobrą aurę w tym miejscu, choć wydawało się być niezwykle tajemnicze.
- Jesteśmy. Dalej jest sadzawka, całkiem przyjemnie się tam siedzi, aczkolwiek czasem to miejsce przyprawia o dreszcze. Mało kto tutaj przebywa, nikt do końca nie wie też czym może zaskakiwać, ale możemy się tutaj przespacerować jeśli chcesz. - zaproponowała.
- Z chęcią zobaczę to małe bajorko. - powiedziałam i ruszyłyśmy ścieżką przed siebie. Po kilku minutach faktycznie zobaczyłam małą sadzaweczkę. Była taka - samotna...? Pośród tych wszystkich gór i kamiennych ścieżek wydawała się taka opuszczona. Miałam wrażenie, że dawno nikt tu nie zaglądał, ale w okolicach małego bajorka zaczęłam wyczuwać czyjąś obecność. Nie mogłam zbadać z którego dokładnie kierunku pochodzi, ale czułam, ze cos za nami podażą. Z czasem kiedy podchodziłam bliżej energia coraz mocniej wirowała wokół mnie próbując mnie na czymś skupić. Nagle dziwny przypływ wiatru przywiał do mojej głowy glos... "Spójrz w głąb wody"...
- Tato? - szepnęłam niesłyszalnie.
- Coś nie tak? - zapytała po chwili Stormy. Wyglądała na zmartwioną.
Podeszłam do zbiorniczka i zajrzałam do środka. Woda była płytka, ale doskonale widziałam swoje odbicie. Dno nie przeszkadzało tafli. Patrząc na siebie dostrzegłam nagły ruch wody, mimo, że nie było kompletnie wiatru... Ojciec próbował się ze mną skontaktować. Znalazł sposób... Odwróciłam się do wilczycy i poprosiłam ją o chwilkę. Przytaknęła i usiadła obserwując mnie. Zajrzałam do zbiornika kolejny raz, jednak tym razem w odbiciu był ze mną ktoś jeszcze...
- Tato... - powiedziałam do niego z łzami w oczach. Zrozumiałam co chciała pokazać mi energia. Znalazł sposób by się ze mną porozumieć.
- Vila... Bądź ostrożna i uważaj na siebie. Z mamą mocno Cię kochamy i czekamy... Wiem, że na odna.... - nagle tafla wzburzyła się i rozmyła obraz mojego ojca... Tak mocno za nim tęskniłam. Za mamą też. Nie mogłam wyobrazić sobie większego szczęścia niż moich rodziców żyjących razem i czekających na mnie. Najważniejsze to że żyją …
- Vila? Wszystko w porządku? Rozmawiałaś z kimś … - powiedziała Stromy podchodząc do wody. Tez zauważyła, ze nagle odbicie rozmyło się mimo braku wiatru.
- Tak Stromy. Mam dość nietypowe zdolności. Porozumiewam się z istotami, demonami i duchami zza światów.
- Czy to znaczy ze jakiś zły demon nas obserwuje? - zapytała zaskoczona rozglądając się dookoła.
- Nie Stormy. Moja energia i siła jaką w Żywiole Umysłu i Mroku podarował mi mój ojciec jest zbyt potężna i złe energie nie czepiają się mnie, a jeśli się czepiają jestem w stanie wykryć to bardzo szybko i wcześniej niż nadchodzi atak. Moja moc jest zbyt potężna, żeby jakikolwiek zły duch odważyłby się nas zaatakować. Ojciec... Mój ojciec Villiam pochodzi z Królewskiego Rodu... Był wysoko postawiony w swoim stadzie, kiedy uciekli z laboratorium . Jego moc i magia jaką się posługiwał były tak potężne, że w takim samym stopniu je odziedziczyłam... Kto wie czy nie w większym. Moja mama podarowała mi za to zdolności które pomagają mi z ogniem, ale wciąż je odkrywam. Mówiła, że też odkryła je późno i to normalne przy modyfikowanych wilkach... Obiecałam że ich odnajdę, kiedy naukowcy nas rozdzielili. Było ich dwa razy więcej i musieliśmy uciekać, a ja pobiegłam drugą stroną i zgubiłam się na pustkowiu i w lasach... Dzięki moim umiejętnościom poradziłam sobie, ale wiem, ze moi rodzice zżyją i czciłabym odnaleźć ich żeby moc wyjść z rodzinnego domu jak przystało … A nie wiecznie żyć ze świadomością, ze zostałam od nich odseparowana przez najazd ludzi... - powiedziałam obracając się za siebie.
- Twoja historia jest niesamowita... Nigdy nie miałam styczności z modyfikowanym wilkiem … Czy Twoje moce są bardzo niebezpieczne? - zapytała zaciekawiona z oczami wbitymi w moje.
Widząc kilka niedużych ptaków użyłam zdolności manipulacji, by wkraść się w ich umysły. Ptaki o dziwo łatwo jest opętać. Na moje skinienie przyfrunęły i usiadły obok nas. W ułamku sekundy po prostu uśmierciłam je, by nie używać pazurów i szczęki, oczywiście za pomocą magii... Wole to niż krew i niepotrzebne szerzenie agresji.
- O kurczaki … - Stromy zorientowała się od razu. - Twoja moc w niewłaściwych łapach to wstęp do Armagedonu na świecie …
Po skończonym posiłku Stromy wstała, przeciągnęła się i rzekła z mina, która ciężko było mi rozszyfrować …
<Si? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz