27.12.2018

Od Mauvais CD Videtura

Jedyne co się dla mnie liczyło to fakt, że uciekliśmy... Nie chciałabym znów spadać z kilkanaście metrów w dół. A tym bardziej zatrzymywać w połowie tego dystansu czasu... Ale mniejsza z tym. Mimo tego, że bolało mnie wszystko próbowałam jakoś iść. W pewnym momencie jednak oboje się zatrzymaliśmy.
- Musimy uciekać... - szepnął Videtur po czym nogi się pod nim ugięły i po prostu padł na ziemię, nieprzytomny, jednocześnie wyglądający na sennego.
- Co ty nie powiesz - mruknęłam wspaniałomyślnie i usiadłam przy śpiącym towarzyszu. Akurat teraz musiał paść?  Zaczęłam trącac lekko  samca w bok i powtarzać; a potem krzyczeć; jego imię tak długo aż się obudził - No nareszcie. Myślałam, że już nigdy się nie ockniesz - rzuciłam złośliwie, po czym wstałam. Przez chwilę wpatrywałam się w niego. Czemu mam to nieodparte wrażenie, że coś ukrywa przede mną i przed światem? Wypuściłam powietrze ze  świstem.
- Co się dzieje? - walnęłam prosto z mostu. Videtur popatrzył na mnie zdziwiony. Wywróciłam oczami. Kiedy on się nauczy, że mnie się nie okłamuje, bo potrafię odczytać emocje wypisane na twarzy? - Nie zgrywaj się, dobrze? Póki co jesteś na mnie skazany, więc bądź jak łaskaw i powiedz mi co cię trapi. Wiesz, jeśli będziesz się upierał to ta przygoda nie będzie przyjemna, a chyba o to tutaj chodzi, co nie? Tak więc, proszę, słucham.

<Videtur? Co jedno to gorsze, ale MNIEJSZA Z TYM c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz