13.12.2018

Od Kai do kogoś


Pierwszy śnieg szybko opuścił tereny watahy, pozostawiając po sobie mokradła. Nie spodziewałam się po miesięcznej przerwie jakiegoś wielkiego odzewu od strony natury. Myliłam się.
- Nituuś! Choj tu, śnieg nam sypnął! - zawołałam w głąb jaskini gdy moje oczy oślepił jaskrawy blask bieli, i gęsta, biała, gładka pierzyna pokrywała całą okolicę. Śnieg zaczynał pokrywać moje już zimowe futro. Z półmroku wyłonił się mój zaspany brat, który mimo woli zmrużył oczy przed odbijającym się od śniegu jaskrawym światłem.
- Zima? - Zapytał nagle rozradowany jakby wróciła jego szczenięca natura z przed kilku miesięcy. Z tego co mi wiadomo to we wcześniejszą zimę miał dość bliskie spotkanie z drzewem. Nitaen wyskoczył z groty niszcząc gładką powierzchnię śniegu.
- Zmokniesz - mruknęłam tylko z lekkim uśmiechem. Śnieg nasypany był grubą warstwą, chociaż jeśli się postarać, mogłeś uniknąć zasypania wyżej niż do nadgarstków. Nie nasypało równo, czasem było widać nawet trawę.
Zimnooooo ~ Jęknęłam w duchu cofając się w głąb groty.
- Jest coś do jedzenia? - spytałam, gdy podszedł do mnie jeden z wyhodowanych stworzeń i popatrzył na mnie wielkimi oczami
- Kremówki - odparł wystawiając głowę zza kupki śniegu.
- Nie będę żreć z nimi twoich dziwnych kalorii - mruknęłam uświadamiając sobie że teraz trudno będzie cokolwiek upolować, a najłatwiejszym do zdobycia jedzeniem będzie coś typu gofry.
- Nitaen! - krzyknęłam w stronę chordy śniegu. - Idź poszukać jakiś zajęcy albo ptaków. Jak ci sie uda to może jaką sarnę upatrzysz.... ja idę po mąkę - powiedziałam już ciszej jakby do siebie.
- Chodź młody - chwyciłam jedno ze stworzeń i położyłam na swoim karku, po czym podreptałam w stronę młynu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz