Ledwo minął czas krwawego halloween, i trzeba było sprzątać ciała z drzew, a tutaj nagle przygotowania do świąt, i masa śniegu (tego żółtego też ale na szczęście mało). Moja jaskinia opustoszała i byłam w niej całkiem sama, jeśli nie liczyć Crystal. W sumie mogłabym, i nawet miałam w planach skołowanie sobie nowego towarzysza. Jeśli się tak nad tym zastanowić to my byliśmy dla nich takimi towarzyszami, ale... no-co w tym złego? W święta jeśli nikt nie będzie bardzo zajęty chciałabym zrobić takie wielkie wieczorne spotkanie, chociaż i tak większość czasu będę sama w jaskini ze smokiem i dywanikami. Może sobie rybę kupię? Takiego wielkiego łosiatowegołosia jakiego kiedyś jadłam z Leo...Chociaż nie. Ostatnimi czasy mam oko na pewien rodzaj węża. Takiego czarnego z fajnym połyskiem. Tylko jak ja porzucone jajo znajdę? Może Tenshi ma wyhodowane. Westchnęłam wyciągając kilka dywaników na dwór by się przewietrzyły. Jedyny ich minut to to, że nie były za bardzo równe, a mimo iż były zszyte odpowiednio pod kolor rodzaj futra był inny. Jedno szorstkie, drugie miękkie, inne jakieś takie kudłate. Zapach oczywiście zneutralizowałam i dzięki leśnym ziołom, lawendzie i maciejce, dywaniki nabrały typowo leśnego zapachu trochę zapożyczonego od żywicy sosen i zapachu drzew, przez co nie drażniły nosa.
- Dałabym komuś prezent jednak, jakoś tak... - Westchnęłam siadając i patrząc spode łba na padający śnieg który niemiłosiernie obsypywał i mnie, i moje ciężko zdobyte futra. Całkowicie mnie wena opuściła przez co nie miałam ochoty dosłownie na nic.
- Chcę pierogi - mruknęłam patrząc w niebo - Z kapustą i grzybami - dodałam po chwili wyciągając język by złapać płatek opadającego śniegu.
- To se zrób - usłyszałam Crystal nadal siedzącą w grocie.
- Nie chce mi się - mruknęłam bez większego przejęcia.
- Mamy jeszcze mrożone - powiedziała samica patrząc z respektem w stronę niby spiżarki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz