5.11.2016

Od Maksa do Hekate

Wpadłem do jaskini Hekate jak oparzony.
- Cześć Maks. - Odezwała się wadera
- Cześć. - odpowiedziałem ze spokojem bo okazało się, że żyje.
- Co Ci się stało? Wyglądasz jak śmierć. - Powiedziała Hekate ze zdziwieniem. Ale jej pytanie mnie trochę zdziwiło. Przecież jestem wilkiem śmierci.
- Nic takiego, zwykły koszmar... - mruknąłem.
- Co było w tym koszmarze? - spytała mnie. Poczułem się niezręcznie. Pytania mnie przytłaczają zwłaszcza odnośnie mojego życia. Powiedzieć jej o tym? czy nie... czarno-czerwone smoki nie są najlepszymi zwierzętami pod słońcem.
- Chodzi o smoka. - powiedziałem nie pewnie. Patrzyłem na ziemię.
- Smoka? - zdziwiła się. Ta sama mgła co wczoraj pojawiła się koło mnie. Zaczęła mnie denerwować.
- Co to za mgła...? - spytałem bo zaczęła mnie przerażać.
- To... nic takiego. Mój towarzysz.
- Towarzysz-mgła? - mruknąłem bo to jest dość dziwne. Mgła jest przecież chmurą która opadła na ziemię.
- Przestraszył byś się.
- Ja? - Chyba wyczuła moje niedowierzanie w głosie.
- No dobra... - powiedziała i po grecku szepnęła imię ,, Flegaton" Dobrze znałem ten język. Studiowałem go w wieku 1 roku. Matka miała na tym punkcie bzika. Po tych słowach mgła się uformowała i pojawił się cerber. Trzy głowy pies. Odskoczyłem bo stał tuż koło mnie. Po chwili zmierzyłem go wzrokiem.
- Wielki. - przyznałem.
- A teraz... czy mógłbyś odpowiedzieć na moje pytanie?
- fffff.... no więc... śnił mi się wilk... - Nie powiedziałem, że ona. Brzmiało by to dziwnie. - Szedł przez las i w pewnym momencie wyłonił się czarno-czerwony smok. Dalej nie pamiętam. - hekate wyglądała na zamyśloną.
- Wiesz co to znaczy?
- Nie jestem pewna...

< Hekate? Sorry, ze tak długo >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz