- Emm.... gdzie ja do cholery jestem? - spytałam bo mnie coś chyba trafiło. Nie byłam ze szczeniakami więc przeklinanie szło mi jak z płatka.
- Przeklinasz? - Spytała Luna. Też miała to ohydztwo na szyi.
- Owszem. - mruknęłam siadając. - Gdzie jesteśmy?
- W jaskini.
- To widzę. - powiedziałam i w tej chwili do jaskini wszedł jakiś pies.... a nie. Sorry. Kundel....chyba....Po chwili dostrzegła w nim ślady dzikości. Ok. To wilk. Westchnęłam ciężko. Basior popatrzył na mnie.
- Podoba się nowe mieszkanko? - spytał
- Mam być szczera? Nie. Ściany są wilgotne a większość kamieni jest za ostra. Wgłębienie zbyt strome dlatego jest ciemno. Wszędzie jest kurz i pajęczyny do tego pająki. A co do Ciebie.... wyglądasz trochę jak mokry pies. Widać, że nie często się myjesz. Zauważyłam też kolczyk na twoim języku i stwierdzam, że za bardzo upodabniasz się do ludzi.... - i tu nie dokończyłam bo basior przerwał mi gwałtownie. Przestraszyłam się ale.... nauczyłam się czegoś. A mianowicie, żeby nie pokazywać co się czuje...
- Nic nie mów mi o ludziach!
- A to niby czemu? - spytałam bo chyba trafiłam w jego czuły punkt. Basior szarpnął w jakiś sposób łańcuchy i się boleśnie przewróciłam. Wadery wyglądały na przestraszone. Wilk podszedł do mnie i postawił łapę do mojej szyi tak, że się dusiłam. Widać było, że to wilk śmierci
- Słuchaj słonko... Jesteś na mojej łasce, moich terenach, w moim.... żywiole. WIĘC MASZ SIĘ MNIE SŁUCHAĆ.
- Wiesz co? Wkurwiasz mnie. - Mruknęłam z trudem bo łapa na mojej szyi się mocniej zaciskała. Byłam zdziwiona, że użyłam takiego słowa... Basior puścił mnie w oszołomieniu bo użyłam swojej magii miłosnej. Jak to miło czasem mieć żywioł miłości. Popatrzyłam na niego z serdecznością a on zaczął się wycofywać.
- Przestań! - Warknął. Dobra. Męczenie kogoś to jedna z cech której nie mogę wytrzymać. Skoro jest wilkiem śmierci, to cóż. Nie da się nic zrobić. Charakter.
- Następnym razem.... nie daruję. - warknął basior i nagle przed oczami miałam mrok. Poczułam ból ale on szybko zniknął razem z basiorem.
- Następnym razem? W tedy mnie już nie będzie. - powiedziałam co wiedziałam. A to, że mnie nie będzie było szczerą prawdą. Miałam swoje sposoby. Jestem jakby z bumy. Umiem się wyplątać a w razie czego skontaktuję się z moją patronką.
- Katrin....
- Co?
- Chyba nie będę uważać, że miłość to słaby żywioł. - powiedziała Megami
- To nie zależy od mocy tylko od żywiołu. Miłość jest w pewnym sensie słaba ale nie dla wilków śmierci. Oj nie... te dwa żywioły to jak ogień przeciwko wodzie.
< Megami? Luna? Desi? Odpisze ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz