-Czego
od was chcę?- spojrzałem się w oczy wadery- Dowiecie się w późniejszym czasie…-
wadera zrobiła krok w tył.
-Odsuń się- warknęła. Zatrzymałem się, przekręciłem łeb.
-Zabronisz?- Uśmiechnąłem się szyderczo.
Zbliżyłem się jeszcze bliżej wadery, a ona wcisnęła się w ścianę. Nagle
poczułem straszny gorąc w prawej przedniej łapie. Taki sam jak w chwili, gdy
straciłem Matkę. Wściekłem się. Warknąłem tym samym uderzając waderę w
policzek.
-Będziesz cierpieć- syknąłem i zacząłem ugaszać łapę. Inne wadery patrzały się
na mnie trochę zszokowane.
Przez przypadek usłyszałem dziwną rozmowę.
-Widziałeś gdzieś moją siostrę?- zaciekawiło mnie to- Nazywa się Megami
-Nie, nie widziałem jej- odpowiedział inny wilk- Trochę dziwne, ostatnio
zaginęła też moja siostra, Desi…- Rodzina porwanych? A może siostrzyczka Megami
chciałaby spotkać się z nią? Chętnie ją przyjmę. Poczekałem aż skończą
rozmawiać, a gdy odeszli zacząłem śledzić siostrę wadery. Trochę obrzydzała
mnie jej różowa sierść, ale cóż poradzić? Postanowiłem do niej zagadać, nie
chcę przechodzić od nowa tego pozyskiwania informacji… Jest bardzo męczące.
-Witaj- przywitałem się i zrównałem chód.
- Hej- odpowiedziała
-Nie szukasz przypadkiem Megami?- zapytałem
-Wiesz gdzie ona jest?- z trudem powstrzymałem
się od śmiechu.
-Tak, może zaprowadzić cię do niej?
-Jasne!- odpowiedziała z entuzjazmem
-A mógłbym się zapytać jak się nazywasz?- powiedziałem zawracając w stronę
mojej jaskini.
-Jestem Astra, a ty?- lubię tą „łatwo wierność” wader.
-Mów mi Kagekao- rzekłem. Poprowadziłem ją pod same wejście do jaskini. W
czasie podróży mówiła mi o sobie.
-A tak w ogóle skąd wiesz jak ona wygląda?- spytała się.
-Znam ją- powiedziałem. Usłyszałem, że porwane wadery rozmawiają.
-Czy to ona?- zapytała, widziałem w jej oczach nadzieje- z kim ona rozmawia?-
zanim odpowiedziałem ona popędziła w głąb jaskini. Przeklnąłem pod nosem i pobiegłem
za nią.
-Megami!- usłyszałem jej krzyk, a po chwili zobaczyłem jak siostry patrzą na
siebie zaskoczone.
-Uciekaj!- krzyknęła Meg, widząc mnie biegnącego w stronę Astry. Nie zdążyła
zareagować, a ja już „leciałem” w jej stronę. Przewróciłem ją i zacząłem gryźć
po losowych miejscach. Słyszałem jak Megami coś krzyczy, ale nie rozumiałem co.
Po chwili Astra straciła przytomność. Przestałem. Patrzałem na poranione ciało
wadery, dysząc. Spojrzałem się w stronę wader. Magami szarpała się i płakała.
Uśmiechnąłem się i poszedłem po obrożę oraz łańcuch.
<Megami? Astra? Ke ke ke>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz