6.11.2016

Od Anakina CD Chętny

Każdy dzień wydawał się być coraz dziwniejszy. Dzisiaj podczas dalszej drogi zaatakowała nas grupka mieszańców, a w tym nasz były już kompan - Iwo. Na całe szczęście dzięki pomocy Lii udało nam się ich osłabić i ostatecznie pokonać. Jedyne co mnie zdziwiło, to fakt w jaki sposób te wszystkie maszkary nas odnajdują. Wydawać by się mogło, że ktoś z nas ma jakiś chip, który automatycznie ich przyciąga. Nie rozumiałem ich logiki...
                                                                            * * *
Podczas szukania swej łapy w okręgu, chyba jako jedyny napotkałem pewne komplikację. Moja łapa była odbita w bardzo dziwny sposób, tak, że prawie w ogóle nie mogłem jej dopasować. Westchnąłem głośno i dalej bawiłem się w dopasowywanie łap w otworki. To było niczym układanie klocków w dzieciństwie.
- Nyks, jak myślisz... Czy to wypali? - zapytałem spoglądając na swą ukochaną.
- Sama nie wiem... - szepnęła również starając wcisnąć swe kończyny w wyrzeźbienia.
- Czy jesteście gotowi? - zapytała Lia, stojąc gotowa.
- Em.. Musiałbym się zastanowić - prychnąłem patrząc na innych.
- Nie wygłupiaj się, bo ta sprawa jest poważna - zganiła mnie Luna, na co ja jej odpowiedziałem, wystawiając język.
- No dobra, dobra, a może przejdźmy do rzeczy?
<Lia? Luna? Nyks? Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz