10.04.2019

Od Czarny Kruk CD. Equel


Samiec który mnie zaatakował odszedł.
-Wasza wataha nie przestanie mnie zaskakiwać.-powiedziałam.-Ty woguel używasz skrzydeł?
-Tak ale tylko na patrole-powiedział.
-To chodź. Teraz ih użyjesz poza patrolem!-powiedziałam łapiąc jego łape i wzbijając się w powietrze. Przez chwilę czułam ciężar ale zaraz zniknął, zamiast tego poczułam chłodne powietrze.
-Ścigamy się do tamtej sosny-pokazałam ogonem i nie czekając na jego odpowiedź zaczełam odliczać- 3... 2... 1... 0 START!
Pomknełam omijając sprawnie drzewa lecz koo nosa błysneło mi białe futro dokładnie takie jakie mnie strąciło. Equel wyprzedził mnie, a ja zanurkowałam za moim celem.
-Pierwszy!-krzyknął ale już go nie słyszałam. Powoli sunełam się za białą kupą futra i w jednym momencie zobaczyłam jej cel. W sekundzie wystrzeliłam do przodu i rzuciłam jej się do gardła. Zapomniałam oczywiście o ranie jak to ja i zaczeła niemiłosiernie piec.
-Witaj Czarny Łowco-powiedziała.
-Nie nazywaj mnie już tak-powiedziałam ostrym tonem.
-A czemu to niby?-sykneła.
-Blacky doskonale wiesz-powiedziałam i zaczełam wokół niej krążyć.
W tym momencie z krzaków wyszedł Equel i stanął jak wryty.
-Nie on lecz ja-powiedziałam w lisim języku.
-Uuu zależy ci?-odpowiedziała po lisiemu.
-Może, gadaj co chcesz?-zapytałam dalej lisim językiem.
-Ciebie!-wrzasneła i rzuciła się na mnie. Odskoczyłam na bok i wgryzłam jej się w szyje i trzymałam tak długo aż nie poczułam słodkiego smaku krwi wilczycy. Ciało zamieniło się w paproszki, a ja szybko zapaliłam je.

<Equel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz